Rosyjskiemu dyplomacie przekazano notę protestacyjną przeciwko naruszaniu rumuńskiej przestrzeni powietrznej. "Wiceminister spraw zagranicznych Iulian Fota stanowczo wezwał stronę rosyjską do zaprzestania działań wymierzonych w ludności i infrastrukturę Ukrainy, które zagrażałyby bezpieczeństwu obywateli rumuńskich w regionie" - czytamy w komunikacie rumuńskiego MSZ.
Szczątki maszyny odnaleziono 2,5 kilometra od miasta Plauru. Prezydent kraju Klaus Iohannis powiadomił NATO o znalezisku i rozmawiał o tym telefonicznie z sekretarzem generalnym Sojuszu, Jensem Stoltenbergiem. Jens Stoltenberg zapewnił o solidarności z Rumunią. Dodał, że celem ataków nie było NATO, ale przyznał, że są one destabilizujące dla Rumunii, będącej członkiem Sojuszu. Poparł też decyzję USA o wysłaniu dodatkowych F-16 do patrolowania rumuńskiego nieba.
W poniedziałek rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Ukrainy Ołeh Nikołenko przekazał, że podczas nocnego ataku na ukraińskie porty nad Dunajem drony Szahed spadły na terytorium Rumunii, konkretnie po rumuńskiej stronie rzeki. Polityk powoływał się na dane Państwowej Służby Granicznej. Rumuńskie władze początkowo zaprzeczały incydentowi. Po dwóch dniach minister obrony narodowej Angel Tilvar potwierdził jednak, że doszło do takiego zdarzenia. - Potwierdzam, że znaleziono fragmenty, które mogą być elementami drona - powiedział w środę Tilvar. Dodał, że okoliczni mieszkańcy nie zostali ewakuowani, ponieważ nic nie wskazywało na to, że części stanowią dla nich zagrożenie.
W sprawie incydentu komunikat wydał też rosyjski resort obrony: "Ministerstwo Obrony Narodowej kategorycznie dementuje informacje w przestrzeni publicznej dotyczące sytuacji, która miała miejsce w nocy z 3 na 4 września, w której rzekomo rosyjskie drony spadły na terytorium Rumunii" - napisało ministerstwo.
Ambasador Rumunii przy NATO Dan Neculaescu poinformował, że sojusznicy NATO przekazali jego krajowi wyrazy solidarności w związku z incydentem. "Od ubiegłego roku, w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę, NATO znacznie zwiększyło swoją obecność w rejonie Morza Czarnego. Obserwujemy rozwój sytuacji i pozostajemy w kontakcie z naszym sojusznikiem Rumunią" - czytamy w komunikacie NATO. Bukareszt z kolei zapewnia, że nie chce eskalować sytuacji, by nie dać się wciągnąć w konflikt z Rosją.