Zaporoska maszynka do mielenia ludzi. Robotyne i Werbowe zapisują się w historii tej wojny

Ukraiński zamiar jest ewidentny, a Rosjanie nie mogą zrobić wiele więcej, niż się w niego wpisywać. Na Zaporożu w rejonie wsi Robotyne i Werbowe trwają ciężkie walki na wyniszczenie. Ukraińcy twierdzą, że Rosjanie są zmuszeni wyciągać kolejne siły z innych odcinków frontu, aby rzucać je do łatania kluczowego Zaporoża.

Zmian widocznych na mapie jednak kolejny tydzień jak na lekarstwo. W kilku miejscach może po 1-2 kilometry w linii prostej. Taka to faza tej wojny. Próba wyniszczenia wojsk przeciwnika na tyle, aby w końcu było możliwe zdecydowane przełamanie frontu i przejście do fazy szybkich zdobyczy w terenie.

Krwawe Zaporoże

Niezmiennie najbardziej intensywne wzajemne wyniszczanie trwa na Zaporożu w rejonie wsi Robotyne i Werbowe. Tą pierwszą Ukraińcy zajęli jeszcze pod koniec sierpnia. Tej drugiej, położonej dalej na wschód, ciągle bronią Rosjanie. Między obiema przebiega fragment najbardziej rozbudowanej rosyjskiej linii obronnej w rejonie. Ukraińcy prawdopodobnie zajęli jej krótki odcinek na samych obrzeżach Werbowe. Jednocześnie atakują na południe z Robotyne w kierunku wsi Nowoprokopiwka, gdzie posunęli się nieznacznie naprzód, zajmując niewielki lasek z umocnieniami. Ukraińskie oddziały próbują też atakować u podstaw swojego włamania, tak aby je poszerzyć i utrudnić Rosjanom ewentualne skuteczne kontrataki. Ogólnie rzecz biorąc kolejne tygodnie mozolnego przebijania dobrze przygotowanej i głębokiej rosyjskiej obrony, ciągle obsadzonej dość licznymi oddziałami, które walczą i nie uciekają.

Sytuacja w rejonie Robotyne i Werbowe. Do tego oznaczenie jednostek biorących udział w walkach po obu stronach. Niestety źródło jest francuskojęzyczne, ale same numery pozwalają zrozumieć, o jakie chodzi.Sytuacja w rejonie Robotyne i Werbowe. Do tego oznaczenie jednostek biorących udział w walkach po obu stronach. Niestety źródło jest francuskojęzyczne, ale same numery pozwalają zrozumieć, o jakie chodzi. Fot. Poulet volant/Twitter

Mapa w lepszej jakości

Żółwie tempo nie oznacza jednak porażki Ukraińców i zwycięstwa Rosjan. Niezmiennie kluczowe jest to, kto szybciej zużywa swoje zasoby. Od samych ludzi i sprzętu w oddziałach, przez zapasy amunicji oraz paliwa, po choćby ciężarówki i inne pojazdy logistyczne. Jest przy tym wiele niuansów. Regularnie można przeczytać narzekania Rosjan, że Ukraińcy dość mądrze wymieniają walczące na froncie pododdziały, tak aby tym wykrwawionym i zmęczonym dać czas na odpoczynek i choćby trochę odtworzenia (przyjęcia nowych ludzi w ramach uzupełnień, doszkolenia ich czy naprawę i uzupełnienie broni). Do tego unikają wystawiania na ryzyko najcenniejszych ludzi w rodzaju starsi podoficerowie czy  oficerowie, trzymając ich poza rejonem bezpośrednich walk. Na największe ryzyko jest wystawiana biedna szara piechota posyłana do szturmów na kolejne punkty umocnione. Brutalna prawda jest jednak taka, że zwykłego piechura najłatwiej zastąpić. Doświadczonego podoficera czy młodszego oficera koordynującego atak za pomocą dronów obserwacyjnych już nie. Z drugiej strony u Rosjan ma być inaczej. Pododdziały (czyli w praktyce mniejsze części brygad/dywizji) są trzymane na froncie tak długo jak się da i nie istnieje system oszczędzania doświadczonych specjalistów. Siłą Ukraińców w rejonie Robotyne ma być też artyleria, która zdobyła lokalną przewagę nad swoją rosyjską odpowiedniczką i może dość bezkarnie rujnować kolejne pozycje obronne Rosjan, czy ich próby kontrataków.

Ilustracja dobrej sytuacji ukraińskiej artylerii. Holowane haubice M777 prowadzące ogień całą baterią rozstawioną na otwartym polu. Prawdopodobnie Zaporoże. Obok osłaniający je system przeciwlotniczy Osa. Aktualnie Ukraińcy nie obawiają się odwetowego ognia rosyjskiej artylerii, bardzo osłabionej stratami, ale raczej pojawienia się dronów uderzeniowych Lancet.

Za wcześnie więc wyrokować o tym kto wyjdzie lepiej na tym wykrwawianiu się. Są jednak kolejne sygnały, że Rosjanom nie jest łatwo. Dwa tygodnie temu pisaliśmy o przerzucie w rejon Robotyne elitarnych i trzymanych generalnie w rezerwie dywizji powietrznodesantowych. Teraz ich elementy wykrwawiają się na południe od wsi i próbują kontratakować, ale bez powodzenia. Jednocześnie pojawiły się sygnały o wycofywaniu kolejnych oddziałów z linii frontu na wschodzie Ukrainy. Konkretnie elementów 41 Armii, które od ubiegłego roku były w rejonie Swatowe. Według Ukraińców chodzi o 90 Dywizję Pancerną i 35 Brygadę Zmotoryzowaną, w miejsce których pośpiesznie rozmieszczono elementy tworzonej od końca czerwca nowej rezerwowej 25 Armii, która po dwóch miesiącach formowania na pewno ma nikły potencjał bojowy. Miała się szkolić do grudnia. Wprowadzenie tak zielonych wojsk do rejonu walk nie jest czymś normalnym, nawet jak na normy rosyjskie. Musi to być podyktowane wyższą potrzebą. Być może chodzi o znalezienie kolejnych rezerw do łatania frontu na Zaporożu lub w rejonie Bachmutu. Na razie brak jednak jednoznacznych informacji na temat kierunku przemieszczenia się oddziałów 41 Armii.

Nie ma co jednak oszukiwać, że Ukraińcom idzie gładko i nie ponoszą strat. Oficjalnie niewiele na ten temat wiadomo i informacje są mocno reglamentowane, ale czasem można przeczytać w mediach społecznościowych gorzkie wpisy żołnierzy lub aktywistów zaangażowanych we wsparcie wojska, którzy opisują bolesne i miejscami ciężkie straty ponoszone przez ukraińskie oddziały. Nawet na pozornie cichych odcinkach frontu na wschodzie. Cudów niestety nie ma. Siły obu stron są wyrównane, a Rosjanie pomimo wielu problemów nie są idiotami, ciągle się uczą i dysponują znacznymi zasobami.

Na południe od Bachmutu znów się dzieje

Ukraińcy naciskają ich jednak nie tylko w rejonie Robotyne i Werbowe. W ostatnim tygodniu pojawiły się też doniesienia o silniejszej presji ukraińskiej dalej na wschód w rejonie wsi Nowodonieckie i Nowomajorskie, gdzie panował względny spokój od czerwca. Nie przerodziło się to jednak w jakieś potwierdzone zmiany w kontroli terenu na korzyść Ukraińców. Z drugiej strony Rosjanie mieli odzyskać spory obszar na północ od wsi Prijutne nieco dalej na zachód. Nie ma jednak jasności, czy to efekt jakiegoś ataku, bo o żadnych intensywnych starciach na tym odcinku nie informowano, czy raczej pojawienia się akurat teraz dowodu na faktyczny przebieg linii frontu w tym rejonie. Dodatkowo okazało się, że na samym zachodnim skraju frontu zaporoskiego w rejonie miasteczka Kamjanśke Ukraińcy zajęli nieco terenu będącego ziemią niczyją, albo słabo bronionego przez Rosjan. Też nie ma doniesień o żadnych poważniejszych walkach.

Intensywne starcia mają miejsce natomiast w rejonie Bachmutu w Donbasie. Konkretniej na południe od ruin miasta, w często wymienianych już wsiach Kliszczijiwka, Andrijiwka i Kurdiumiwka. Po chwilowym wyhamowaniu Ukraińców w sierpniu i odzyskaniu przez Rosjan nieco terenu teraz znów ci pierwsi mocno ruszyli naprzód. W ciągu ostatniego tygodnia mieli dokonać istotnych postępów (jak na ten mały wycinek frontu), miejscami docierając do nasypu linii kolejowej biegnącej za trzema wspomnianymi wsiami i będącej ważnym lokalnym elementem charakterystycznym terenu. Teraz Ukraińcy mają posuwać się wzdłuż nasypu, względnie osłonięci od ostrzału, atakując od boków Andrijiwkę oraz Kurdiumiwkę. Kliszczijiwka jest nadal areną zaciętych walk tak jak od czerwca. Rosjanie ciągle trzymają się jej północnej części i regularnie próbują kontratakować. Na północ od Bachmutu Ukraińcom nie idzie już tak dobrze i praktycznie stoją od czerwca. Regularnie dochodzi do ataków i kontrataków, ale bez istotnych efektów.

Sytuacja na południe od Bachmutu. Żółtym kolorem są oznaczone najnowsze ukraińskie zdobyczeSytuacja na południe od Bachmutu. Żółtym kolorem są oznaczone najnowsze ukraińskie zdobycze Fot. Pouletvolant3/Twitter

Mapa w lepszej jakości

Podobnie sytuacja wygląda na całym odcinku frontu na północ od Bachmutu, aż do odległej o 150 kilometrów granicy Rosji. Rosjanie starają się atakować i naciskać, aby zmuszać Ukraińców do trzymania tam jak największych sił, których ci nie mogą użyć tam, gdzie chcą. Częściowo się to udaje, bo od czerwca pojawił się tam szereg nowych ukraińskich brygad. Rosyjskie wojsko od wielu tygodni stara się przebić w pobliże miasta Kupiańsk, będącego głównym ukraińskim punktem obrony na północy, ale po drobnych postępach na początku lata, teraz jest walenie głową w mur. Nieco lepiej idzie im dalej na południe w rejonie Swatowa, gdzie jeszcze w lipcu odnieśli ostatnie sukcesy, a w minionym tygodniu znów udało im się zdobyć nieco więcej terenu. Walki w tym rejonie mają być momentami bardzo zacięte, choć będące w informacyjnym cieniu tego co się dzieje na Zaporożu. Fakt wycofywania z tego rejonu sił najpierw 76 Dywizji powietrznodesantowej a teraz 41 Armii wskazuje jednak na to, że dla Rosjan też priorytetem jest południe i północ ma znaczenie drugorzędne, pomocnicze.

Sceny z walk w Kliszczijiwce na południe od Bachmutu. Jakoby wycofujący się z ruin wsi Rosjanie, nękani ogniem ukraińskiej artylerii. Takich scen było już wiele. Niebawem w drugą stronę najpewniej podąży kolejna grupa rosyjskich żołnierzy z zadaniem kontrataku.

Z kronikarskiego obowiązku trzeba jeszcze wspomnieć o walkach w rejonie Doniecka. Jak od ponad roku Rosjanie ciągle podejmują próby ataków na ukraińskie pozycje w okolicach Awdijiwki oraz Marinki. W ostatnim tygodniu mieli nawet zająć niewielki wycinek ruin tej drugiej miejscowości. Ogólnie sytuacja jest jednak bardzo statyczna. Rosjanie są motywowani do takich generalnie bezowocnych i kosztownych ataków chęcią odepchnięcia Ukraińców od Doniecka. Według rosyjskiej propagandy ukraińska artyleria regularnie ostrzeliwuje terrorystycznie miasto i zabija cywilów. Trzeba im więc to uniemożliwić, odsuwając ich pozycje dalej od Doniecka. Ukraińcy rzeczywiście regularnie atakują różne cele w rozległej aglomeracji, jednak z dostępnych zdjęć i nagrań wynika, że mają one charakter wojskowy. Składy, stanowiska dowodzenia i logistyka. Przypadkowe ofiary wśród cywilów są jak najbardziej możliwe, jednak nie jest to wówczas terrorystyczny ostrzał miasta.

Ogólnie rzecz biorąc, ciągle trwa pozornie mało spektakularna faza wojny. Front na mapie właściwie stoi, jak stał. Toczą się jednak miejscami bardzo ciężkie walki o ogromnym znaczeniu. Jeśli jedna ze stron zacznie wyraźnie zyskiwać przewagę dzięki korzystniejszemu stosunkowi strat poniesionych do zadanych, to wydarzenia mogą spektakularnie przyśpieszyć. Do tego chyba jednak jeszcze trochę. Rosjanie nadal mają dostępne rezerwy i na razie nie pękają.

Zobacz wideo
Więcej o: