11 września 2001 roku uprowadzone przez terrorystów z Al-Kai'dy pasażerskie samoloty uderzyły w wieże World Trade Center w Nowym Jorku oraz w Pentagon. W zamachu zginęły prawie trzy tysiące osób. Wśród nich było kilkoro Polaków. Wiele osób zmarło natomiast w późniejszych latach w wyniku wdychania trującego azbestu, który unosił się w powietrzu po zawaleniu budynków.
Choć nie sposób dokładnie policzyć zmarłych w wyniku zamachu, oficjalna liczba została ustalona na 2977 osób, wyłączając 19 terrorystów. Wśród zmarłych było wielu przedstawicieli służb - 343 nowojorskich strażaków, 243 funkcjonariuszy NYPD. Do identyfikacji ofiar masowo posłużono się badaniami materiału genetycznego.
Portal medyczny mesothelioma.com podaje, że kolejne 5380 osób zginęło w ciągu 20 lat po ataku w wyniku narażenia na pył w Strefie Zero. Wiele osób do tej pory zmaga się ze skutkami zdrowotnymi. - Dziesiątki tysięcy z nas choruje w wyniku narażenia na toksyny po zamachu na World Trade Center. Mamy choroby układu oddechowego, zespół stresu pourazowego, choroby żołądkowo-jelitowe, wszelkie rodzaje raka - mówił w 2010 roku w rozmowie z "Daily Mail" 41-letni wówczas David Miller, który podczas ataku służył w Gwardii Armii Nowego Jorku. Dziewięć lat później mężczyzna cierpiał na "raka głowy, szyi i skóry, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, zespół stresu pourazowego i międzybłoniaka, nieuleczalnego raka płuc wywoływanego przez azbest". Mężczyzna spędził w Strefie Zero dwa tygodnie. Szacunki wskazują jednak, że na działanie śmiercionośnego azbestu mogło być narażonych ok. 400 tys. osób.
Według portalu britishpoles.uk w zamachach z 11 września zginęło ośmioro Polaków, którzy pracowali w wieżowcach. Byli to: Maria Jakubiak, Dorota Kopiczko, Jan Maciejewski, Łukasz Milewski, Anna Piętkiewicz-DeBin, Józef Piskadło, Gina Sztejnberg oraz Norbert Szurkowski. Osób o polsko brzmiących nazwiskach było o wiele więcej, jednak w statystykach brane było pod uwagę miejsce urodzenia ofiar.
Maria Jakubiak pracowała jako księgowa w firmie Marsh & McLennan na 93. piętrze wieży północnej. W chwili ataku miała 40 lat, pochodziła z opolskiej wsi Błota (gmina Lubsza), osierociła trójkę dzieci. Jak czytamy, kobieta niecały miesiąc przed zamachem przeżyła zerwanie się windy w wieżowcu. Z 78. piętra dźwig spadł na 32. Żadnej z osób w środku nic się nie stało, pani Maria po zdarzeniu wzięła jednak kilka dni wolnego, by ochłonąć. Kilka dni po powrocie do pracy zginęła w ataku.
Dorota Kopiczko także pracowała jako księgowa w firmie Marsh & McLennan. W chwili zdarzenia przebywała na 100. piętrze wieży północnej. Kobieta źle się czuła, tego dnia zastanawiała się, czy w ogóle pójść do pracy, zdecydowała się jednak przyjść, by załatwić ważne sprawy. Jej matka wspominała w rozmowie z "Gazetą Krakowską", że pani Dorota feralnego dnia pojechała do pracy dużo wcześniej niż zazwyczaj. Pracę zaczynała zwykle o 9, samolot American Airlines uderzył w wieżę o godzinie 8:46. W chwili zdarzenia kobieta miała 26 lat, pochodziła z Augustowa.
Jan Maciejewski pracował jako kelner w restauracji Windows of the World na 107. piętrze wieży północnej WTC. Mężczyzna przeżył uderzenie samolotu w wieżowiec, o czym poinformował telefonicznie żonę. "Jestem na 107. piętrze, czekam na ewakuację. Nie martwcie się" - to miały być jego ostatnie słowa, jak cytuje nasze.fm. Niestety mężczyźnie nie udało się ewakuować. 37-latek w dniu ataku miał przebywać na urlopie, ale skrócił go na prośbę menedżera restauracji. Pochodził ze Zduńskiej Woli.
Łukasz Milewski pracował w kawiarni na 101. piętrze wieży północnej zaledwie od dwóch miesięcy, w ten sposób chciał zarobić na studia w Polsce. Miał 21 lat, pochodził z Suwałk. Do ojczyzny planował wrócić pod koniec września.
Anna Piętkiewicz-De Bin pracowała jako sekretarka w dziale prawnym firmy Cantor Fitzgerald na 103. piętrze wieży północnej. Do Stanów Zjednoczonych przeprowadziła się w wieku 14 lat razem z ojcem i babcią, kilka miesięcy później dołączyła do nich reszta rodziny. Pani Anna w chwili ataku miała 30 lat, urodziła się w Ełku.
Józef Piskadło pracował jako stolarz w ABM Industries. W chwili ataku mężczyzna był uwięziony na klatce schodowej na 103. piętrze wieży południowej. Jak czytamy, prawdopodobnie był w tym czasie w drodze na 107. piętro do restauracji Windows of the World, gdzie miał wykonać zleconą pracę. Pan Józef po uderzeniu pierwszego samolotu zadzwonił pod numer alarmowy. Zginął, próbując wydostać się z budynku. Miał 48 lat, urodził się w Żaganiu, do Stanów emigrował z rodziną w wieku dziewięciu lat, osierocił troje dzieci. Mężczyzna przeżył także atak terrorystyczny na WTC w 1993 roku.
Gina Sztejnberg pracowała jako konsultantka tworzenia baz danych w Marsh & McLennan na 96. piętrze wieży północnej. Urodziła się we Wrocławiu, w rodzinie, której udało się uratować z Holokaustu. Do Stanów wyjechała wraz z bliskimi w roku 1960. W chwili ataku miała 52 lata, osierociła dwoje dzieci.
Norbert Szurkowski prowadził firmę, w chwili ataku wykonywał zleconą pracę tapicerską w biurze Cantor Fitzgerald na 104. piętrze wieży północnej. - To była szybka robota: tata miał tam być tylko przez dwie godziny, od 7 do 9 rano. Nigdy wcześniej nie był w tym budynku - wspominała córka mężczyzny, jak cytuje Onet. Był synem polskiego kolarza Ryszarda Szurkowskiego. W chwili zamachu miał 31 lat, osierocił córkę, druga urodziła się już po jego śmierci.
W zamachu na WTC zginęło także pięciu funkcjonariuszy z polskimi korzeniami. Byli to detektywi Traci L. Tack-Czajkowski, Stephen T. Kubinski, Kevin A. Czartoryski oraz policjanci Robert W. Kaminski i Richard Jakubowsky.