USA. Uczestnik ataku na Kapitol skazany na 17 lat więzienia

Katarzyna Rochowicz
Przywódca organizacji Proud Boys Joe Biggs został skazany na 17 lat pozbawienia wolności. Chodzi o udział w ataku na Kapitol w 2021 roku. To drugi najwyższy wyrok w sprawie.

Przywódca amerykańskiej organizacji neofaszystowskiej Proud Boys został skazany na 17 lat więzienia za udział w ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 roku.

Zobacz wideo Warszawska policja poszukuje rowerzysty. Rozpoznajesz go?

Uczestnik ataku na Kapitol skazany na 17 lat więzienia

Według aktu oskarżenia Joe Biggs był kluczową postacią w konspiracji, mającej na celu obalenie zatwierdzenia wyników wyborów prezydenckich w 2020 roku - zwyciężył w nich Joe Biden. Konspiracja doprowadziła do ataku setek zwolenników Donalda Trumpa na gmach Kongresu na Kapitolu. Prokurator żądał dla Biggsa 33 lat więzienia, sędzia uznał jednak, że oskarżony nie miał zamiaru nikogo zabić, a jego działalność nie spowodowała dużej liczby ofiar. Przed ogłoszeniem wyroku Joe Biggs wyraził skruchę.

Wyrok na Joe Biggsa jest drugim najwyższym, na jaki skazano uczestników ataku na Kapitol. W maju przywódca szturmu na Kapitol Stewart Rhodes został skazany na 18 lat więzienia za wywrotowy spisek i styczniowy atak. Sąd w Stanach Zjednoczonych wydał wyrok oceniany jako "przełomowy" i orzekł wówczas, że przywódca Strażników Przysięgi "stanowi ciągłe zagrożenie dla kraju".

USA. Zwolennicy Trumpa zaatakowali Kapitol

W środę 6 stycznia 2021 roku tłum zwolenników prezydenta Donalda Trumpa zaatakował Kapitol, gdzie kongresmeni zatwierdzali wówczas wyniki wyborów z listopada 2020 roku. Donald Trump wielokrotnie twierdził, że wybory zostały sfałszowane, choć władze USA jasno uznały, że głosowanie było uczciwe. Sądy odrzuciły wszystkie sprawy o rzekome fałszerstwa. - Komisja uważa, że ma mocne dowody, które wystarczą, by skierować sprawę kryminalną przeciwko byłemu prezydentowi Trumpowi za pomoc i porady dla osób, które były na Kapitolu i zaatakowały Stany Zjednoczone. Zamieszki były buntem przeciwko władzy USA - mówił wtedy członek komisji, demokratyczny kongresmen Jamie Raskin.

Były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump został 24 sierpnia formalnie aresztowany w Atlancie w stanie Georgia w USA. Były prezydent utrzymywał, że zarzuty są politycznie motywowaną próbą zakłócenia jego kampanii przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. - Jeśli kwestionujesz wybory, powinieneś być w stanie zakwestionować wybory. Myślałem, że zostały sfałszowane i powinienem mieć do tego pełne prawo. To, co się tutaj wydarzyło, jest parodią sprawiedliwości - powiedział w sierpniu tego roku amerykański polityk, utrzymując, że "nie zrobił nic złego".

Byłemu amerykańskiemu przywódcy stawia się 13 zarzutów, z których główny to uczestnictwo w grupie przestępczej, której celem było nielegalne obalenie wyników wyborów prezydenckich z 2020 roku w stanie Georgia. Tuż po wyborach były prezydent, który według ówczesnych prognoz je przegrał, miał naciskać na władze stanu, by "znalazły głosy" potrzebne mu do zwycięstwa w tym stanie. Gdyby po ponownym przeliczeniu głosów okazało się, że to Trump, a nie obecny prezydent Joe Biden wygrał w Georgii, republikanin miałby szansę na drugą kadencję prezydenta. 

Więcej o: