Wojskowi zapewniali, że reprezentują wszystkie siły bezpieczeństwa w Gabonie. Poinformowali, że granice państwowe będą zamknięte do odwołania, a instytucje państwowe zostają rozwiązane. Chodzi o rząd, senat, zgromadzenie narodowe, trybunał konstytucyjny i organ wyborczy. - W imieniu narodu gabońskiego postanowiliśmy bronić pokoju, kładąc kres obecnemu reżimowi - powiedział jeden z oficerów występujących w telewizji.
W Gabonie w sobotę odbyły się wybory prezydenckie i parlamentarne. Komisja wyborcza ogłosiła, że wygrał je urzędujący prezydent Ali Bongo, który starał się o trzecią kadencję. Miał otrzymać 64,27 proc. głosów, a jego główny rywal - Albert Ondo Ossa - 30,77 proc.
Jego rodzina rządzi krajem od ponad pół wieku. Pojawiły się jednak obawy o uczciwość procesu wyborczego w tym środkowoafrykańskim kraju. Gabońskie władze nie pozwoliły, aby zagraniczni obserwatorzy nadzorowali wybory, a po zakończeniu głosowania odcięły internet i wprowadziły godzinę policyjną. W środę rano wojskowi ogłosili w telewizji, że wyniki wyborów prezydenckich zostały unieważnione.
Jak podaje Reuters, po ich wystąpieniu telewizyjnym w mieście Libreville (stolicy kraju) słychać było strzały. Nie wiadomo na razie, co się stało z prezydentem Gabonu. Ali Bongo po raz ostatni widziany był w sobotę, kiedy oddawał głos w wyborach.
Gabon to kolejny afrykański kraj, w którym doszło do zamachu stanu. W lipcu wojskowa junta obaliła w Nigrze demokratycznie wybranego prezydenta Mohameda Bazouma. Kraje Afryki Zachodniej zrzeszone w ECOWAS zgodziła się na uruchomienie "sił rezerwowych" jako ostatniej deski ratunku dla przywrócenia demokracji w Nigrze. Przekazano, że są gotowe do działania, chociaż nadal prowadzone są działania dyplomatyczne i nie podano daty ani szczegółów jakiejkolwiek interwencji.
Reuters przypomina, że od 2020 roku w Afryce Zachodniej i Środkowej doszło łącznie do ośmiu zamachów stanu, m.in. w Mali, Gwinei, Burkina Faso i Czadzie.