23 sierpnia, kiedy samolot z liderem Grupy Wagnera Jewgenijem Prigożynem na pokładzie rozbijał się pod Moskwą, Władimir Putin był w miejscowości Ponyri (obwód kurski) na uroczystościach związanych z 80. rocznicą bitwy pod Kurskiem i wręczał odznaczenia uczestnikom wojny w Ukrainie. Kilka dni później nieopodal tego miejsca, w Kursku ukraiński kontrwywiad przeprowadził ataki dronowe na lotnisko wojskowe. Ukraińska Niezależna Agencja Informacyjna donosi, że prawie wszystkie z szesnastu dronów osiągnęły swoje cele. Zaledwie trzy z nich zostały zestrzelone przez rosyjską obronę powietrzną.
Skala ataku wciąż nie jest do końca znana, ale z informacji podawanych przez ukraińskie media wynika, że Rosjanie zarejestrowali aż 13 eksplozji na terenie lotniska. Mówi się, że zostały zniszczone cztery samoloty bojowe Su-30, jeden MiG-29, kompleks radarowy S-300 oraz dwa radary Pancyr. Ukraiński wywiad dodaje, że dokładną skalę zniszczeń, rannych oraz zabitych poznamy w najbliższej przyszłości.
Gubernator obwodu kurskiego oficjalnie oświadczył, że Kursk został zaatakowany przez drony. Ataku nie dało się ukryć, bo jak donoszą media, okoliczny mieszkańcy słyszeli w nocy strzały z karabinów maszynowych oraz ogromny, jasny błysk na niebie. W mediach społecznościowych zamieszczono nawet nagranie z momentu wybuchu. Władze rosyjskie zgłosiły także ataki dronów na wielopiętrowy apartamentowiec przy ulicy Karola Marksa w Kursku zlokalizowanym około 300 metrów od obiektów wojskowych.