W środę pod Moskwą doszło do katastrofy prywatnego odrzutowca Embraera Legacy. Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji podało, że zginęło dziesięć osób, w tym Jewgienij Prigożyn oraz Dmitrij Utkin, prawa ręka szefa wagnerowców. Wieczorem tę informację potwierdziła Grupa Wagnera.
Na miejscu katastrofy odnaleziono dziesięć ciał. Jednak stan większości z nich nie pozwala na natychmiastową identyfikację. Wieczorem siły podległe rosyjskiemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Rosgwardii zostały wprowadzone w stan podwyższonej gotowości.
W czasie katastrofy Władimir Putin był na uroczystościach związanych z 80. rocznicą bitwy pod Kurskiem. Tam też wręczał odznaczenia uczestnikom wojny w Ukrainie. - Dziś tutaj, na legendarnej ziemi kurskiej, zostaną wręczone wysokie odznaczenia państwowe naszym bohaterom, żołnierzom, uczestnikom specjalnej operacji wojskowej [termin propagandowy, to wojna - red.] - powiedział rosyjski dyktator. Jak dodał, "zasługują oni na chwałę bohaterów Kurska, którzy latem 1943 roku walczyli z nazistami". Stwierdził też, iż "w ramach operacji specjalnej wszyscy rosyjscy bojownicy walczą dzielnie i zdecydowanie".
Putin podkreślił znaczenie bitwy pod Kurskiem. - Nie można przecenić znaczenia zwycięstwa w tej zakrojonej na szeroką skalę bitwie. Zniszczyła ona siłę nazistów i stała się punktem zwrotnym w całej II wojnie światowej. To tutaj Hitler planował zemstę za porażkę pod Stalingradem, wierząc, że jego dywizje pancerne i oddziały Waffen-SS wymuszą przełamanie, a następnie przetoczą się na wschód. Zamiast tego napotkali nieugiętą wytrzymałość i waleczność naszych żołnierzy i dowódców, zaprawionych w boju czerwonoarmistów - powiedział i dodał, że "w rezultacie naziści zostali zatrzymani i popchnięci do nieuniknionego upadku".
Przypomnijmy, dzień wcześniej Władimir Putin odwołał gen. Siergieja Surowikina - byłego dowódcę sił rosyjskich w Ukrainie - ze stanowiska szefa krajowych sił lotniczych. Wojskowy - uważany za bliskiego wagnerowcom - nie był widziany publicznie od buntu Prigożyna.