Rząd prowincji zarządził ewakuację mieszkańców miasta Kelowna, a kolejnym 36 tysiącom nakazały gotowość do opuszczenia domów z powodu pożaru, trawiącego okoliczne lasy. Miasto liczy około 150 tysięcy mieszkańców i już zmaga się z gęstym dymem, przyniesionym przez wiatr.
Władze apelują o stosowanie się do zarządzeń związanych z ewakuacją oraz odłożenia podróży i odwiedzin, które nie są niezbędne. W Kelowna i kilku okolicznych miastach wprowadzono również tymczasowy zakaz wynajmowania pokoi noclegowych. Ewakuacja w Kelowna została ogłoszona dzień po tym, jak z powodu pożarów zostało całkowicie ewakuowane 20-tysięczne Yellowknife, stolica Terytoriów Północno-Zachodnich.
Kanadyjska policja poinformowała, że w obszarach objętych pożarami zaobserwowano liczne drony. Kierowanie ich w te okolice uniemożliwia prowadzenie śmigłowcom i samolotom gaśniczym akcji ratunkowej. - Potrzebujemy tej przestrzeni. Latanie dronami w sytuacjach nadzwyczajnych, kiedy gasimy pożary, jest nielegalne. Trzymajcie drony z dala od tych obszarów, żebyśmy mogli walczyć z ogniem - powiedziała nadinspektor Kara Triance. - Dron w okolicy uziemia śmigłowiec - dodała.
Rok 2023 jest rekordowy pod względem liczby pożarów w Kanadzie. Wystąpiło ich już pięć i pół tysiąca, płomienie zniszczyły prawie trzynaście i pół miliona hektarów lasów. W gaszenie ognia zaangażowały się siły zbrojne Kanady. Żołnierze dołączyli do innych służb, by pomóc w opanowaniu sytuacji. Pożary trwają już od wielu miesięcy. W czerwcu były tak duże, że dym dotarł za ocean, m.in. do Portugalii, Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii czy Włoch.
Pożary są w większości powodowane przez przypadek przez ludzi. Ale sprzyja im susza, która jest kluczowym czynnikiem tak ogromnej skali zjawiska. Sytuację utrudnia dodatkowo wysoka temperatura - informuje Reuters za kanadyjskimi władzami.