Referendum w dniu wyborów? Pomysł PiS nie jest nowy. Kaczyński wzoruje się na Orbanie

Pomysł, aby razem z wyborami parlamentarnymi zorganizować referendum, to nic nowego. Szlak Jarosławowi Kaczyńskiemu przetarł Viktor Orban. W głosowaniu przeprowadzonym na Węgrzech w ubiegłym roku nawet liczba pytań była taka sama. Jego organizacja kosztowała w przeliczeniu 90 mln zł. Ostatecznie wynik referendum był nieważny.
Zobacz wideo Burza z piorunami przeszła nad Warszawą. Było niebezpiecznie

15 października w Polsce mają odbyć się w tym samym czasie wybory parlamentarne i referendum. Polacy mają odpowiedzieć na cztery pytania:

  • Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?
  • Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn?
  • Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
  • Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?

Na grafikach, na których PiS przedstawił pytania, iksem zaznaczone były odpowiedzi "NIE", co w wyraźny sposób sugeruje odbiorcom, która odpowiedź jest "właściwa".

Referendum w dniu wyborów. PiS idzie śladami Węgier

Okazuje się jednak, że pomysł łączenia wyborów z referendum nie jest nowy. W 2022 roku taka sytuacja miała miejsce na Węgrzech. Wówczas rządzący Fidesz zadał Węgrom cztery pytania:

  • Czy popierasz nauczanie o orientacji seksualnej nieletnich w publicznych placówkach edukacyjnych bez zgody rodziców?
  • Czy popierasz promowanie terapii zmiany płci u nieletnich?
  • Czy popierasz nieograniczone pokazywanie nieletnim treści medialnych o charakterze seksualnym, które mogą mieć wpływ na ich rozwój?
  • Czy popierasz pokazywanie nieletnim treści medialnych dotyczących zmiany płci?

Pytania te miały straszyć osobami LGBT. - One od razu miały w sobie pewną sugestię. Na przykład: czy jesteś za tym, żeby można było edukować dzieci bez zgody rodziców. Wiadomo, że każdy rodzic konserwatywny powiedziałby "nie" - powiedziała na antenie TVN24 doktor Małgorzata Bonikowska, prezeska ośrodka THINKTANK i Centrum Stosunków Międzynarodowych, członkini Team Europe.

Żadne z pytań nie osiągnęło wymaganego progu 50 proc. zarejestrowanych ważnych głosów. Jednak Fideszowi z Viktorem Orbanem na czele udało się utrzymać u władzy. Wówczas partia ta otrzymała 54 proc. głosów. Opozycja natomiast dostała 34 proc. Koszt referendum wyniósł równowartość 90 mln złotych.

Orban straszył migrantami i zarządził referendum

Wcześniej, w 2016 roku (dwa lata przed wyborami parlamentarnymi), na Węgrzech zorganizowane zostało referendum ws. migrantów. Pytanie brzmiało: "Czy chce pan/pani, aby Unia Europejska mogła bez zgody parlamentu węgierskiego decydować o obowiązkowym osiedlaniu na Węgrzech osób obywatelstwa innego niż węgierskie?". Wynik tamtego głosowania było nieważny, bo choć 98 proc. głosujących wybrało odpowiedź "nie", to udział wzięło tylko 40 proc. uprawnionych.

Mimo tego Viktor Orban ogłosił sukces. - Bruksela będzie musiała podjąć ważną decyzję, teraz ich kolej. Unia Europejska jest wspólnotą demokratyczną. Dziś w jednym z państw członkowskich 98 procent biorących udział w referendum stwierdziło, że nie zgadza się z intencjami Brukseli - powiedział.

Tamto głosowanie odbyło się w momencie, kiedy nowi migranci nie napływali już na Węgry. Na granicy z Serbią i Chorwacją został bowiem wybudowany płot. 

Więcej o: