Travis King wstąpił do amerykańskiej armii na początku 2021 roku. W ostatnim czasie stacjonował w Korei Południowej, gdzie wszedł w konflikt z prawem. Sąd uznał go za winnego napaści i niszczenia mienia publicznego (uszkodził samochód policyjny) i skazał na karę grzywny w wysokości pięciu milionów wonów (około cztery tysiące dolarów). 23-latek spędził także dwa miesiące w areszcie. Wyszedł na wolność 10 lipca, a następnie został przewieziony na lotnisko, skąd miał wrócić samolotem do USA. Udało mu się jednak uciec.
Travis King 18 lipca dołączył do grupy zwiedzającej strefę zdemilitaryzowaną w miejscowości Panmundżom, a następnie przedostał się na północnokoreańską stronę granicy, co potwierdziło dowództwo ONZ. W sprawie żołnierza ruszyło śledztwo. Więcej na ten temat w artykule:
Jak wynika z informacji przekazywanych przez Koreańską Centralną Agencję Prasową (KCNA), na które powołuje się BBC, Travis King w czasie przesłuchania przyznał, że przekroczył granicę "świadomie i nielegalnie". Zdecydował się uciec z powodu rzekomego "nieludzkiego traktowania i dyskryminacji rasowej w amerykańskiej armii". W związku z tym poprosił o azyl w Korei Północnej "lub innym kraju".
Obecnie Amerykanin ma przebywać w areszcie - poinformowało dowództwo Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jak podkreślili dziennikarze KCNA, pilnują go "żołnierze armii Korei Północnej". "Współpracujemy z naszymi odpowiednikami, aby rozwiązać ten incydent" - zapewniło ONZ. Więcej na ten temat w artykule:
Władze USA przekazały, że aktualnie nie mogą zweryfikować medialnych doniesień o rasizmie. Uważają, że Travis King uciekł do Korei Północnej dobrowolnie i w związku z tym nie traktują go już jako jeńca wojennego. "Koncentrujemy się na jego bezpiecznym powrocie. Priorytetem departamentu jest sprowadzenie szeregowca Kinga do domu i pracujemy wszystkimi dostępnymi kanałami, aby to osiągnąć" - oświadczył Pentagon.