"Detektywi z wydziału zabójstw prowadzą śledztwo w sprawie śmierci trzech osób w mieście Leongatha w wyniku podejrzenia zatrucia grzybami" - informuje policja z australijskiego stanu Wiktoria. Jak przekazano, pod koniec lipca do szpitala trafiły cztery osoby w związku z dolegliwościami po zjedzeniu posiłku.
W efekcie 4 sierpnia zmarły dwie kobiety w wieku 66 i 70 lat, dzień później zmarł 70-letni mężczyzna. Czwarta z osób - 66-latek - wciąż przebywa w szpitalu w krytycznym stanie. Media podają, że oczekuje na przeszczep wątroby. W związku ze sprawą przesłuchano 48-letnią mieszkankę miasta, która przygotowywała posiłek. "Dochodzenie dotyczące dokładnych okoliczności incydentu nadal trwa, a policja współpracuje z Departamentem Zdrowia w związku ze sprawą. Każdy, kto posiada informacje, proszony jest o kontakt" - zaznaczyli funkcjonariusze.
"The Washington Post" podaje, że do zatrucia doszło w trakcie obiadu organizowanego przez 48-latkę. Kobieta zaprosiła swoich teściów, a także lokalnego pastora i jego żonę. W obiedzie uczestniczyły też dzieci kobiety. Zarówno 48-latce, jak i jej dzieciom, nic się nie stało. Policja podejrzewa, że goście zatruli się silnie trującym muchomorem zielonawym. Grzyb stoi już za śmiercią wielu osób, które myliły go z innymi, jadalnymi. - Po prostu nie mogę pojąć, co się wydarzyło. (...) Nie mogę uwierzyć, że to się stało i jest mi bardzo przykro, że stracili życie. Nic nie zrobiłam. Kochałam ich i jestem zdruzgotana tym, że odeszli - mówiła dziennikarzom zapłakana gospodyni.
"Od lipca do października w lasach liściastych i mieszanych, pojedynczo lub w grupach. Kapelusz wypukły, potem płaski, zielonawy (niekiedy biały), lśniący. Trzon z zygzakowatym wzorem, ze zwisającym pierścieniem, cylindryczny z bulwiasto zgrubiałą nasadą i białą, workowatą, porozrywaną pochwą. Zapach mdły, słodkawy. Śmiertelnie trujący! Mylony z gąską zielonką, gołąbkiem zielonawym i pieczarkami" - tak o muchomorze zielonawym pisze w swoim poradniku "Bezpieczne grzybobranie" Centrum Informacyjne Lasów Państwowych.