Rosyjscy żołnierze, którzy wracają z wojny w Ukrainie z powodu obrażeń, zatrzymują się m.in. w szpitalu w Kemerowie. Pracownik Ministerstwa Zdrowia Obwodu Kemerowskiego w Rosji opowiedział dziennikarzowi magazynu "Nowa Karta" o tym co się dzieje z weteranami wojennymi i o ich wpływie na krewnych, sąsiadów i otoczenie. - Agresywne zombie wkrótce zapełnią ulice naszych miast. Będą masowo bić, a nawet zabijać przechodniów. I jak temu zapobiec, osobiście nie wiem - stwierdził Rosjanin.
Żołnierze zaczęli masowo trafiać do szpitali około dwóch-trzech miesięcy po rozpoczęciu wojny, a ich liczba rośnie z każdym miesiącem. Szpitale nie są w stanie poradzić z liczbą rannych. Szacuje się, że jedynie w szpitalu w Kemerowie każdego dnia leży około 60-70 bojowników, którzy wracają z Ukrainy. - Rannych, po amputacjach, narkomanów, alkoholików, osób z problemami psychicznymi i psychologicznymi - opowiadał pracownik ministerstwa Dmitrij Kotłow (nazwisko zmienione) w rozmowie z "Nową Kartą".
Jeden lekarz z Kemerowa musi badać miesięcznie 200-250 żołnierzy. Wielu z nich zmaga się z uzależnieniami. - Najprościej mówiąc, wielu z tych, którzy wrócili, to albo alkoholicy, albo częściej narkomani. Ich głównym uzależnieniem jest amfetamina - oznajmił pracownik służby zdrowia. Zdaniem lekarza stosowanie środków psychostymulujących na wojnie jest rozpoznawane u prawie co drugiego żołnierza, a amfetamina pozwala Rosjanom na większą koncentrację, aktywność, dobry nastrój i brak potrzeby snu. Żołnierz, który zażywał te substancje, zmaga się z konsekwencjami takimi jak problemy behawioralne. - Jest skonfliktowany, nie może się kontrolować. Niedawno wrócił z frontu, ale już dwukrotnie walczył z kimś - opowiadał Kotłow. - Albo zabije kogoś w walce, albo obrabuje kogoś, żeby kupić narkotyki.
Żołnierze często zmagają się także z traumą. Pracownik służby zdrowia wymienił jako przykład historię bojownika z grupy Wagnera, który wrócił z wojny jako inny człowiek i zaczął znęcać się nad swoją żoną. - Ten pacjent jest naprawdę bardzo agresywny, nie panuje nad sobą w towarzystwie innych ludzi, ciągle szuka konfliktów - powiedział pracownik i dodał, że mężczyzna nie śpi przez kilka nocy z rzędu. - Takich ludzi, którzy wrócili z wojny, są tysiące. Nauczyli się zabijać - oznajmił Kotłow.
Leczenie uzależnienia jest trudniejsze, kiedy wraz z nim współistnieje zespół stresu pourazowego. Zdaniem pracownika ministerstwa kilka miesięcy po przeżyciu traumatycznego zdarzenia sytuacja zaczyna się pogarszać i wymaga wdrożenia leków uspokajających. Przykładem takiej sytuacji jest mężczyzna, który po usłyszeniu strzału z tłumika rzucił się na ziemię w obawie o własne życie.
Z doniesień pracownika ministerstwa wynika, że Rosja zmaga się z kryzysem ochrony zdrowia. Do lutego 2022 na operację oczekiwano od jednego do sześciu miesięcy. Przez priorytetowe leczenie wracających z frontu żołnierzy cierpią cywile, którzy mają utrudniony dostęp do opieki zdrowotnej. Mężczyzna opowiedział, że pracownicy medyczni są poddawani presji ze strony przełożonych, którzy wymagają przyjęcia 300 pacjentów, jeśli nie osiągną celu, nie otrzymują premii. - Co można zrobić z pacjentem w 5-10 minut? Właśnie: nic - opowiedział pracownik. Dodatkowo szpitale zmagają się z brakami w personelu. "Daily Mail" poinformował, że w wojnie w Ukrainie ponad ćwierć miliona żołnierzy zostało zabitych lub fizycznie okaleczonych.