- Alaksandr Łukaszenka miał pełną świadomość tego, z kim spotkał się [w Petersburgu] - powiedział w rozmowie z agencją Unian Dmytro Popow, doktor nauk psychologicznych, specjalista w dziedzinie psychodiagnostyki. - Łukaszenka przy sobowtórze Putina zgrywa samca alfa, ale kiedy stoi przed prawdziwym Putinem, to nie zachowuje się już nawet jak "beta", ale bardziej jak "omega", albo i gorzej - ocenił ekspert.
W czerwcu br. Popow powiedział, że Władimir Putin wykorzystuje sobowtórów do wystąpień publicznych od około 2015 roku. Psycholog przekonywał, że jest ich trzech. - Pierwszego wysyła się do krótkich przemówień na wydarzeniach, gdzie ludzie piją. Nazywam go "klonem bankietowym". Drugi potrafi wygłaszać całkiem dobre przemowy i najprawdopodobniej ma solidne wykształcenie naukowe, może nawet jakiś stopień. Przemawiał na Forum Ekonomicznym w tym i w zeszłym roku. Jeszcze inny "klon" pojawił się na paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa. To "klon paradny", widzę go tylko na paradach 9 maja - mówił Popow.
Spotkanie przywódców Rosji i Białorusi odbyło się 23 lipca w Petersburgu. Łukaszenka powiedział wtedy rzekomo, że stacjonujący w jego kraju najemnicy z Grupy Wagnera są uciążliwi, bo domagają się pozwolenia na wyjazd do Polski. - Może nie powinienem tego mówić, ale powiem: wagnerowcy zaczęli nas nękać, mówiąc: "Chcemy jechać na Zachód. Pozwól nam". Zapytałem: "Dlaczego chcecie jechać na Zachód?". Odpowiedzieli: "No, żeby pojechać na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa" - miał powiedzieć dyktator.