"Nie jesteśmy tak biedni, żeby prosić...", ale Szojgu pojechał do Kima. Lista pragnień jest bardzo długa

Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu odwiedził Pjongjang, gdzie został podjęty z wielką pompą. Kremlowscy propagandziści zapewniają swoich widzów, że "nie jesteśmy tak biedni, żeby prosić Koreę Północną o pomoc". Potem jednak przyznają, że tak naprawdę lista potrzeb jest długa.

Przyjmujący Szojgu Kim Dzong Un był bardzo uśmiechnięty, bo jest on pierwszym dyktatorem swojego kraju, który zamienił się rolą z Rosjanami. Tak jak przez cały okres istnienia Korei Północnej to Moskwa była miejscem, gdzie północnokoreańscy dyktatorzy musieli jeździć po prośbie, tak teraz sytuacja jest inna. Powód jest oczywiście jeden, czyli wojna w Ukrainie. Wizyta Szojgu w Pjongjangu jest namacalnym dowodem na to, jak złym pomysłem było wszczęcie wojny i jak źle ona Rosji idzie.

Wstydliwa, ale długa lista pragnień

Wyjątkowość sytuacji i to, jak niezręcznie czują się z tym w Rosji, dobrze obrazuje fragment wieczornego programu publicystycznego (a tak naprawdę propagandowego) "60 minut" na rosyjskim Kanale 1. Emerytowany pułkownik Michaił Chodorionok, często zapraszany jako ekspert ds. wojskowych, komentując wizytę Szojgu zaczyna od zapewnienia: "Oczywiście nie chcę powiedzieć, że jesteśmy tak biedni, żeby prosić Koreę Północną o pomoc. Po prostu, zanim nasz przemysł zbrojeniowy uzyska pełną wydajność, możemy potrzebować takiej pomocy". Prowadząca program Olga Skabiejewa wchodzi mu na to w słowo i stwierdza, że przecież to żaden wstyd, bo Ukrainę wspiera w ten sposób całe NATO.

Po tej deklaracji Chodorionok przechodzi już bez skrępowania do wyliczenia tego, czego Rosja może chcieć od Korei Północnej. I jest to długa lista, bo chodzi o praktycznie każdy rodzaj amunicji artyleryjskiej standardów ZSRR, granaty moździerzowe, naboje do starych karabinów pamiętających II wojnę światową, zwykłe granaty ręczne, miny, wyposażenie medyczne, hełmy i kamizelki kuloodporne. Wszystko to sprzęt raczej prosty, ale zużywany na wojnie masowo. Rosjanie nie nadążają z produkcją, zarówno amunicji, jak i wyposażenia osobistego.

Fragment opisanej rozmowy z napisami w języku angielskim.

Obu tych rzeczy na froncie nieustannie brakuje, a wbrew zapewnieniom Chodorionoka, to nie jest tak, że rosyjski przemysł zbrojeniowy już zaraz uzyska potrzebne moce i pokryje zapotrzebowanie. Niedługo będzie rok, jak Rosjanie zdali sobie sprawę, że to nie skończy się szybko i potrzebna jest mobilizacja. Efekty mizerne, bo pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Rosyjski przemysł zbrojeniowy ma ogromne problemy związane z brakiem pracowników o jakichkolwiek kwalifikacjach, brakiem maszyn i wiedzy do produkcji starych sowieckich typów amunicji czy części zamiennych, oraz ograniczonym przez sankcje dostępem do podzespołów koniecznych do produkcji nowszego sprzętu. Nie widać sygnałów wskazujących na jakieś systemowe rozwiązywanie tych problemów, raczej na ich doraźne łatanie. Jednym ze sposobów na ratowanie sytuacji jest więc wykorzystanie Korei Północnej.

Według USA dostawy trwają już od dawna

Nie ma informacji na temat tego, czy Szojgu rzeczywiście negocjował jakieś dostawy broni z Korei Północnej. Oficjalnie rosyjski minister obrony przyjechał do Pjongjangu z przyjacielską wizytą na uroczyste obchody 70. rocznicy podpisania zawieszenia broni w wojnie koreańskiej. W Korei Północnej to dzień zwycięstwa, świętowany wielką paradą, która miała miejsce w piątek nad ranem czasu polskiego. Szojgu przyleciał jednak znacznie wcześniej, bo już 25 lipca. W trakcie swojej kilkudniowej wizyty rozmawiał ze swoim północnokoreańskim odpowiednikiem, został podjęty kolacją przez Kim Dzong Una (na tę okazję wnętrza ozdobiono między innymi licznymi wielkimi fotografiami Putina, Kima i Szojgu w różnych konfiguracjach), który dodatkowo osobiście oprowadził go po wystawie najnowszego sprzętu wojskowego produkcji północnokoreańskiego przemysłu zbrojeniowego. Dyktator z wyraźnym zadowoleniem i ekscytacją pokazywał Rosjaninowi różne rakiety i pojazdy. Szojgu dostąpił też wyjątkowego zaszczytu, ponieważ podczas parady zajął na trybunie miejsce po prawicy Kim Dzong Una. Po lewicy był drugi znamienity gość, czyli Li Hongzhong, wiceprzewodniczący Komitetu Stałego Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych i członek politbiura. Człowiek w Pekinie ważny, ale nie z pierwszego szeregu.

Komunikaty prasowe opisujące efekty rozmów odbytych przy tych wszystkich okazjach są pełne tradycyjnego ozdobnego pustosłowia na temat pogłębiania relacji, strategicznej kooperacji, dzielenia poglądów na sytuację międzynarodową i wzajemnego wspierania się w trudnych czasach. Szojgu zapewniał też o tym, jak to bardzo gościnni są gospodarze i jak to ma nadzieję lepiej poznać ich kulturę, oraz skorzystać z możliwości zobaczenia ich kraju. O wsparciu zbrojnym Korei Północnej dla Rosji nie ma słowa. Obu stronom nie zależy na rozgłosie. Dla Moskwy proszenie o pomoc zbrojną państwa, które jest pariasem świata i synonimem biedy oraz zacofania, to mało pochlebna sytuacja. Zwłaszcza że Rosjanie ogólnie przywiązują wielką wagę do dumy narodowej. Pjongjang woli natomiast unikać rozgłosu i narażania się na dodatkowe problemy ze strony USA i ONZ, ponieważ oficjalnie obowiązuje embargo na eksport broni z Korei Północnej.

Amerykanie już od roku wyrażają się nieprzychylnie na temat współpracy Rosjan i Koreańczyków z północy. Najpierw we wrześniu 2022 roku Waszyngton udostępnił mediom odtajnione raporty wywiadowcze, z których wynikało, iż Rosjanie kupują od Koreańczyków "miliony" sztuk amunicji artyleryjskiej. Korea Północna odrzuciła te twierdzenia. Oficjalny komunikat z Pjongjangu nazwał je bezpodstawnymi plotkami. Padło też zapewnienie, że "nigdy nie eksportowaliśmy, ani nie zamierzamy eksportować broni do Rosji". W październiku oskarżenia powtórzył już otwarcie John Kirby, szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Według niego Korea Północna miała wówczas dostarczać Rosji amunicję na masową skalę, maskując to jako dostawy do krajów Afryki. Już w marcu 2023 roku Kirby powtórzył oskarżenia. Dodał, że Moskwa i Pjongjang negocjują systemową współpracę na zasadzie żywność za broń. - Z naszych informacji wynika, że Rosja chciałaby wysłać delegację do Korei Północnej - mówił Kirby.

Rotacyjna wymiana amunicji

Być może właśnie obserwujemy tę delegację z Szojgu na czele. Pytanie jak pójdą, albo jak poszły negocjacje. Korea Północna na pewno dostała już jedną rzecz, czyli prestiż. Na dorocznych uroczystościach z okazji dnia zwycięstwa w Pjongjangu zazwyczaj nie ma gości zagranicznych. Teraz na 70. rocznicę u boku Kima stanął nie tylko Chińczyk, ale też ważny i umundurowany Rosjanin. Obrazy z tej uroczystości na pewno wzmocnią propagandowy przekaz o rosnącej sile Korei Północnej i wzroście jej znaczenia międzynarodowego. Jeśli dodatkowo reżim dostanie istotne dostawy rosyjskiej żywności, to już będzie poważny sukces.

Pomimo twierdzeń Amerykanów o trwających już od roku dostawach amunicji z Korei Północnej, to do dzisiaj nie ma na to niezależnego potwierdzenia. Nie ma zdjęć czy nagrań potwierdzających używanie przez Rosjan północnokoreańskiej amunicji. Większość krajów i producentów ma swoje unikalne sposoby oznaczania i malowania pocisków, granatów czy opisywania skrzyń. W ten sposób po obu stronach frontu w Ukrainie zidentyfikowano już dostawy z całego świata. Przodują w tym oczywiście Ukraińcy, którzy są szeroko wspierani przez państwa zachodnie, skupujące co się da na całym świecie. Jednak w rękach Rosjan czasem też trafi się coś z importu. Nie ma wątpliwości co do używania amunicji irańskiej, a ostatnio także takiej z Mjanmy.

Północnokoreańskiej jednak jeszcze nie było. Być może objęci sankcjami towarzysze z Półwyspu Koreańskiego przywiązują wagę do maskirowki i po prostu to, co na eksport do Rosji, jest oznaczone i zapakowane jak produkt rosyjski. Nie jest też wykluczone, że Rosjanie po prostu dostają z powrotem to, co wcześniej do Korei Północnej dostarczyło ZSRR. Amunicja po przeleżeniu kilka dekad w magazynach teraz wraca do nadawcy w oryginalnych opakowaniach. Jeśli tak się rzeczywiście dzieje, to z jednej strony jest to na pewno istotne wsparcie dla Rosjan. Jednak z drugiej strony trudno o bardziej wymowny dowód na ich słabość. Niezależnie od tego, jak to zostanie zracjonalizowane na Kanale 1.

Zobacz wideo
Więcej o: