Francuski sąd rozpatrzył sprawę 63-letniego pilota, który przyszedł do pracy pijany. Amerykanin miał lecieć do USA samolotem, w którym znajdowało się 267 pasażerów. Henry W. został skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu, o czym możemy przeczytać na portalu thelocal.fr. Odebrano mu również na rok licencję pilota. Sąd nie dał wiary zapewnieniom mężczyzny, który przekonywał, że przed lotem wypił jedynie niewielką ilość alkoholu.
23 lipca Henry W. zamierzał lecieć samolotem linii United Airlines z Paryża do Wirginii. Gdy 63-latek przyszedł do pracy, dostrzeżono jednak, że mężczyzna jest pijany. Jak pisze "New York Post", jeden z policjantów podczas procesu przed sądem w Bobigny stwierdził, że Henry W. "trochę się chwiał i miał szkliste oczy".
Badanie wykazało, że 63-latek miał ponad 1,3 promila we krwi, czyli trzykrotnie więcej, niż wynosi obowiązujący pilotów w Europie dopuszczalny limit alkoholu. Mimo to mężczyzna przekonywał, że wypił jedynie dwa kieliszki wina w nocy przed planowanym lotem.
Funkcjonariusze zakwestionowali zeznania 63-latka, twierdząc, że mężczyzna "wykazywał oczywiste oznaki pijaństwa". Sąd uznał ich wersję zdarzeń za wiarygodną i podkreślił, że przez nieodpowiedzialne zachowanie pilota "mogło dojść do katastrofy lotniczej", a Henry W. "naraził 267 pasażerów na ryzyko". Poza odebraniem licencji oraz karą pozbawieniem wolności w zawieszeniu, mężczyzna otrzymał także grzywnę w wysokości 4500 euro.