Do zdarzenia doszło 22 lipca w Neptune Beach w stanie Floryda. Podczas spaceru jeden z plażowiczów zwrócił uwagę na linię brzegową. Znaczna jej część była pokryta brązowymi zawiniątkami o charakterystycznym zapachu. Kiedy zorientował się, że to marihuana, natychmiast zawiadomił służby.
Policjanci z lokalnej jednostki przyjechali pod wskazany adres. Po oględzinach potwierdzili, że na plaży faktycznie leży marihuana. Szybko zajęli się jej usunięciem.
"Zanim ktokolwiek zacznie myśleć o przekształceniu tego odkrycia we własne poszukiwanie skarbów, odradzamy to. Po pewnym czasie przebywania w oceanie marihuana szybko zaczęła się rozkładać i gnić" - poinformowali policjanci z Neptune Beach.
"Prosimy o unikanie tego obszaru do czasu zakończenia sprzątania" - dodali w komunikacie zamieszczonym na Facebooku.
Policja w wydanym komunikacie nie sprecyzowała, ile marihuany usunięto z brzegu, a także jaka była jej szacunkowa wartość. Wszystko wskazuje na to, że pochodziła z rozbitego na Oceanie Atlantyckim transportu narkotyków. Podczas kontroli łodzi przemytnicy bardzo często pozbywają się swoich pakunków, wyrzucając je do wody.
W Morzu Karaibskim eksperci - inspektorka środowiskowa dr Tracy Fanara i brytyjski biolog morski Tom Hird - wykryli obecność metamfetaminy i ketaminy. Impulsem do badań były nietypowe zachowania rekinów - pisaliśmy na Gazeta.pl.