Na Sycylii w wielu miastach brakuje wody i prądu. Dramatyczna sytuacja panuje w Katanii. Z powodu gwałtownych protestów mieszkańców musiała interweniować policja. Położona u podnóża Etny Katania liczy ponad 300 tys. mieszkańców, a cała aglomeracja ponad 700 tys. W ubiegłym tygodniu z powodu rekordowego zapotrzebowania i przestarzałych instalacji mieszkańcy przez 60 godzin nie mieli energii elektrycznej. Z powodu braku prądu nie mogą funkcjonować też wodociągi. Podczas upałów przekraczających 45 st. C w aglomeracji nie działa klimatyzacja i nie ma bieżącej wody. Mieszkańcom w trudnej sytuacji starają się pomagać wolontariusze różnych organizacji społecznych. W poniedziałek do akcji ratunkowej ruszyli Ochrona Cywilna i wojsko. Sytuację utrudniają coraz częściej wybuchające na wyspie pożary.
Doniesienia włoskich mediów mówią o tym, że "Katania jest na kolanach" - ocenia "La Repubblica".
Całe dzielnice bez wody i światła. Sztab kryzysowy pracuje nad usunięciem skutków blackoutu, który wstrzymał funkcjonowanie wielu obszarów miasta na kilka dni. Ponad 400 techników, również z innych regionów, w tym około 200 z firm zewnętrznych. Aby ograniczyć niedogodności dla mieszkańców, w oczekiwaniu na zakończenie naprawy, do awaryjnego tankowania systematycznie wykorzystuje się 5 elektrowni i 40 agregatów prądotwórczych
- czytamy w dzienniku. "Sicilia Report" informuje, że na poniedziałek rano zaplanowano posiedzenie sztabu kryzysowego, które zwołał minister odpowiedzialny za południowe regiony Włoch Nello Musumeci. - Musimy rozwiązać problem tak szybko, jak to możliwe. Sytuacja jest trudna i komplikuje ją temperatura przewyższająca 45 st. C. Postanowiłem natychmiast przyjąć apel skierowany do mnie przez burmistrza. Działamy w porozumieniu z prefektem i władzami regionu - mówił minister Musumeci. "Il Post" przytacza oświadczenie firmy Sidra, która zarządza usługami wodociągowymi w Katanii - już w piątek poinformowała ona, że z powodu braku energii elektrycznej ich zakłady produkcyjne nie działają. W niedzielę firma E-Distribuzione, która zajmuje się dystrybucją energii elektrycznej w okolicy, wskazała, że przyczyną przerw w dostawie prądu był pożar niektórych podstacji transformatorów.
"Cała Sycylia zmaga się z prawdziwym dramatem w czasie, gdy temperatury są znacznie powyżej 40 stopni. W rzeczywistości brakuje elektryczności w różnych obszarach wyspy" - wskazuje "La Sicilia". Dziennik informuje o blackoucie w wielu regionach Włoch, od północy aż po południe kraju. "Od Bolzano po Palermo upał powoduje niespotykane przerwy w dostawie energii na całym półwyspie. Nie brakuje informacji podobnych do przypadku z Rzymu, kiedy wielu pasażerów utknęło na około pół godziny w metrze, bez klimatyzacji i bez dostępu do sieci telefonicznej" - czytamy.
Trudna sytuacja panuje również w Grecji, gdzie ewakuowano ponad dwa i pół tysiąca osób z wyspy Korfu po wybuchu pożarów. Ogień pojawił się tam w weekend, podobnie jak na wyspie Eubei. Władze nakazały ewakuację pięciu miejscowości: Santa, Megoula, Porta, Palia Perithia oraz Sinies. Mieszkańcy mają się udać do rybackiej wioski Kasiopi. W nocy przeprowadzono ewakuację Nisaki. Łodzie straży przybrzeżnej wywiozły z wyspy 1000 osób. Rząd w Atenach powołał specjalny zespół, który zarządza akcjami ewakuacyjnymi. Wcześniej wielkie pożary lasów wybuchły na Rodos, z której ewakuowano dotąd tysiące ludzi. Trwa także ewakuacja polskich turystów. Polski MSZ poinformował, że według szacunków resortu na Rodos na terenach zagrożonych pożarami przebywało 1200 Polaków. Lokalne władze szacują, że na Rodos w tymczasowych schronieniach ulokowano dotychczas około 5 tys. osób. Liczba ewakuowanych osób może sięgać w sumie nawet 19 tys.
Wzrost temperatury, wraz z nim silniejsze fale upałów i zmiana wzorców pogodowych (jak bardziej intensywne, ale rzadsze opady) to przewidywane przez badaczy skutki globalnego ocieplenia. To sprawia, że w dotkniętych nimi regionach zwiększa się zagrożenie pożarami. Na przykład w raporcie naukowym na zlecenie australijskiego rządu oceniono, że w wielu rejonach kraju ocieplenie o 2 stopnie Celsjusza zwiększy intensywność pożarów o 25 proc., powiększy teren zajmowany pożarami o połowę i zmniejsza okres między pojawianiem się ognia. W rejonach charakteryzujących się występowaniem pożarów, jak Kalifornia czy Australia, mogą być one groźniejsze niż wcześniej. Ekstremalna susza i upały pozwalają np. na powstawanie gigantycznych pożarów - pojedyncze osiągają nawet 500 tys. hektarów. Taka skala ognia jest nie do opanowania przez strażaków.