Poranek 25 maja 1979 roku w rodzinie Patzów mieszkającej w dzielnicy SoHo na nowojorskim Manhattanie (USA) był napięty. Julie musiała zająć się 2-letnim synem oraz innym dzieckiem, które spędzało u nich noc, starsza siostra nie chciała wstać z łóżka, dlatego Etan wykorzystał okazję, by poprosić mamę o większą niezależność - chciał w końcu pójść do szkoły sam. Choć Julie początkowo się wahała, w końcu uległa prośbom 6-letniego syna. Droga na przystanek autobusowy miała zaledwie dwie przecznice. Julie odprowadziła go wzrokiem, wtedy widziała go po raz ostatni.
Gdy chłopiec nie wracał po południu do domu, Julie dowiedziała się, że syn nie dotarł do szkoły ani autobusu. Zszokowana i zaniepokojona rodzina natychmiast rozpoczęła poszukiwania na szeroką skalę. Policja chodziła od domu do domu, przesłuchiwała okolicznych mieszkańców i szukała jakiegokolwiek śladu po małym Etanie, niestety bezskutecznie - relacjonował m.in. "The New York Times".
Stanley Patz, tata Etana, był zawodowym fotografem, który chętnie uwieczniał na zdjęciach swoją rodzinę, dlatego w domu było bardzo dużo zdjęć chłopca. Twarz Etana zaczęła pojawiać się więc wszędzie - na słupach ogłoszeniowych, w gazetach, wiadomościach, na billboardach, a później nawet na kartonach z mlekiem, które trafiały do ludzi z całego kraju. 6-latka uznaje się za pierwszego, którego można było zobaczyć na kartonach, jednak ta metoda nie była nowa (kilka lat wcześniej wykorzystano ją przy zaginięciu dwóch chłopców ze stanu Iowa). To właśnie zaginięcie Etana przyciągnęło jednak uwagę na tak dużą skalę i wywołało strach wśród rodziców małoletnich.
Mijały lata, a przełom w sprawie nie przychodził. Nadal nie było wiadomo, co stało się z 6-letnim Etanem. W 2000 roku podejrzenia padły na Jose Ramosa (mężczyzna został skazany za wykorzystywanie seksualne dzieci, był też w związku z kobietą, która zajmowała się odprowadzaniem chłopca do szkoły). Policja nie znalazła jednak w jego domów żadnych dowodów wskazujących, by to on miał być sprawcą. Rok później, na 22 lata po zaginięciu, Etana uznano za zmarłego.
W 2012 roku na radarze śledczych znalazł się majsterkowicz Othniel Miller, który znał Etana. Policjanci dokonali przeszukania po tym, jak dowiedzieli się, że wylał on betonową podłogę niedługo po zaginięciu 6-latka. Szczątków nie znaleziono, a śledztwo znów utknęło. Temat zaginięcia powrócił w mediach, a już kilka tygodni później władze dostały telefon od mężczyzny, który twierdził, że wie, kto jest zabójcą. Jose Lopez wskazał swojego szwagra - Pedro Hernandeza.
Gdy Etan zaginął, Hernandez miał 18 lat i pracował w sklepie zlokalizowanym nieopodal domu 6-letniego chłopca. Kilka dni po tym, jak dziecko zniknęło, młody mężczyzna wrócił do swoich rodzinnych strony - New Jersey. Po pewnym czasie informacją o tym, że zamordował dziecko w Nowym Jorku, podzielił się przyjaciołom, narzeczonej i grupie kościelnej. Na policję zgłosił się dopiero po telefonie szwagra. Przyznał się do zabójstwa i opowiedział, że zwabił chłopca do piwnicy, złapał go za szyję i zaczął dusić - wskazuje CBS News. Chłopiec miał jeszcze żyć, gdy widział go po raz ostatni. Schował jego ciało do plastikowej torby i wyrzucił.
Hernandeza aresztowano, ale sprawa budziła wątpliwości, bo jedynym dowodem były jego zeznania. Obrona twierdziła w sądzie, że mężczyzna jest chory psychicznie i ma problem z odróżnieniem fikcji od rzeczywistości. Obrońca wskazywał też na niski iloraz inteligencji i sugerował, że policja zmanipulowała mężczyznę i nakłoniła do obciążających siebie zeznań. W 2015 roku nie zapadł wyrok (konieczna była jednomyślność, a jeden z ławników nie był przekonany o winie). Dwa lata później mężczyznę uznano za winnego porwania i morderstwa. Został skazany na 25 lat pozbawienia wolności - informował Sky News. Dzień zaginięcia Etana - 25 maja - do dziś obchodzony jest jako Narodowy Dzień Zaginionych Dzieci.