Amerykański żołnierz umyślnie uciekł do Korei Północnej. CBS: Ustalono jego tożsamość

Katarzyna Rochowicz
Amerykanin, który prawdopodobnie został zatrzymany w Korei Północnej po przekroczeniu granicy międzykoreańskiej podczas wycieczki, jest żołnierzem armii amerykańskiej - podało CNN we wtorek. Udało się ustalić tożsamość mężczyzny, to szeregowy Travis King.

Amerykański żołnierz przekroczył granicę Korei Północnej "umyślnie i bez zezwolenia". Amerykańscy i międzynarodowi urzędnicy przekazali, że może znajdować się tam w areszcie.

Zobacz wideo Atom z USA czy Korei? Lubnauer: Czy my jesteśmy jak małe dzieci, które uważają, że najpierw spróbują, a potem zobaczą, czy parzy?

Korea Północna. Amerykański żołnierz przedarł się przez granicę

Dowództwo ONZ, które obsługuje wspólną strefę bezpieczeństwa między Koreą Północną i Południową, potwierdziło, że niezidentyfikowany obywatel USA przekroczył granicę. Wspólna strefa bezpieczeństwa (ang. The Joint Security Area) w miejscowości Panmundżom to jedyna część Koreańskiej Strefy Zdemilitaryzowanej, w której siły Korei Północnej i Południowej mają bezpośredni kontakt. Strefa jest obecnie atrakcją turystyczną - co roku zwiedza ją  około 100 000 osób.

Jak podaje CBS News, wspomniany wojskowy to szeregowy II klasy Travis King, który był eskortowany z powrotem do Stanów Zjednoczonych z Korei Południowej z powodów dyscyplinarnych. "Po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa na lotnisku, udało mu się wrócić i dołączyć do grupy wycieczkowej przed przekroczeniem granicy Korei Północnej" - przekazali urzędnicy. "Uważamy, że przebywa on obecnie w areszcie w Korei Północnej. Współpracujemy z naszymi odpowiednikami z armii północnokoreańskiej w celu rozwiązania tego incydentu" - przekazało ONZ w oświadczeniu. CNN zauważa, że stopień żołnierza jest niskiej rangi, ale urzędnicy twierdzą, że czekają na potwierdzenie jego tożsamości do czasu powiadomienia jego najbliższych krewnych.

Jeden ze świadków tego zdarzenia przekazał w rozmowie z CBS, że pewien mężczyzna wydał z siebie głośne "ha ha ha", po czym wbiegł między budynki. - Na początku myślałem, że to kiepski żart, ale kiedy nie wrócił, zdałem sobie sprawę, że nie - powiedział. Świadek powiedział także, że w miejscu, w którym biegł mężczyzna, nie było widać żołnierzy z Korei Północnej. Po incydencie cała grupa wycieczkowa złożyła zeznania i została zabrana z powrotem do autobusu.

Więcej o: