O tym, że Polska chce przystąpić do programu NATO, który zakłada rozmieszczenie głowic jądrowych w państwach Sojuszu, które nie mają broni nuklearnej, mówili pod koniec czerwca prezydent Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki w czasie szczytu w Brukseli. Na dzień przed szczytem Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie o Nuclear Sharing napisał szef BBN-u. Jego zdaniem trzeba rozważyć wszystkie aspekty ewentualnego uczestnictwa Polski w tym programie.
W poniedziałek rano Jacek Siewiera zamieścił na Twitterze wpis, w którym przyznał, że mówienie coraz więcej i częściej o Polsce w kontekście Nuclear Sharing jest "słuszne".
Zauważę jednak, że rozmieszczenie modyfikowanych głowic B61, jest tylko jednym z elementów. Pozostałe nie wiążą się bezpośrednio z rozlokowaniem magazynów broni. Ważne jest przygotowanie samolotów - w Polsce F35 zostaną wdrożone do służby w 2025 r. - i pilotów do wykonywania zadań o takim przeznaczeniu
- zaznaczył Siewiera. Podkreślił też coś, co jego zdaniem, jest ważniejsze - mianowicie "kwestia udział przedstawicieli Sił Zbrojnych w planowaniu doktryny odstraszania jądrowego Sojuszu". "Wszystkie te aspekty muszą być brane pod uwagę" - podsumował. Tym samym szef BBN przyznał, że ważniejsze jest przygotowanie polskiego sprzętu i pilotów, i wyszedł naprzeciw postulatom innych państw członkowskich NATO, które są sceptyczne wobec rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce.
Nuclear Sharing to system, w którym w wybranych państwach europejskich (Niemcy, Włochy, Belgia, Holandia i Turcja) rozmieszczane są amerykańskie bomby jądrowe B61. Natowscy sojusznicy mogą je przenosić samolotami F-16, Tornado, amerykańskimi F-15E oraz F-35A, które do nich dołączą - informuje Defence24. Analitycy portalu wskazują, że głowice są przechowywane w specjalnych bunkrach i kontroluję je Stany Zjednoczone. USA może je udostępnić w przypadku wojny. Polskie władze od 2022 roku deklarują, że są zainteresowane przystąpieniem do programu Nuclear Sharing, co ma związek z rozmieszczeniem broni jądrowej przez Rosjan na terytorium Białorusi. Stany Zjednoczone twierdziły, że nie prowadzą rozmów w sprawie rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce.
W związku z rozpoczynającym się we wtorek szczytem NATO, do Wilna przybywają zagraniczne delegacje. Wieczorem do stolicy Litwy przyleci prezydent USA Joe Biden oraz prezydent Andrzej Duda. Przygotowania do szczytu NATO w litewskiej stolicy zakończyły się. W Wilnie w wyznaczonych miejscach pojawili się policjanci oraz żołnierze. Na Starym Mieście oraz w tych częściach litewskiej stolicy, w których będą przebywać i poruszać się zagraniczne delegacje, wprowadzony został zakaz ruchu i parkowania. Pojawiły się tam także betonowe barykady z punktami kontrolnymi oraz namiotami bezpieczeństwa. Na czas szczytu miasta bronić będzie 12 niemieckich baterii rakiet Patriot, francuskie, fińskie i duńskie myśliwce oraz tysiąc żołnierzy wysłanych przez 16 krajów członkowskich. Porządku ma pilnować również 12 tysięcy litewskich funkcjonariuszy i żołnierzy.
Na ulicach ruch jest dziś o wiele mniejszy niż zazwyczaj. Wielu mieszkańców zdecydowało się na czas szczytu wyjechać z miasta. Dla innych to wydarzenie jest dodatkowym powodem do dumy i pretekstem, aby zobaczyć pojazdy przejeżdżających delegacji.
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: