Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla stacji ABC powiedział, w jaki sposób Kijów może zmusić Władimira Putina do negocjacji na warunkach korzystnych dla Ukraińców. Zełenski skomentował również bunt Prigożyna i odniósł się do potencjalnego zagrożenia ze strony oddziałów Grupy Wagnera zlokalizowanych na Białorusi. Ukraiński prezydent skrytykował również Donalda Trumpa za wypowiedź o możliwości zakończenia wojny w jeden dzień i wskazał "niebezpieczne sygnały" płynące ze Stanów Zjednoczonych.
Wołodymr Zełenski zapewnił, że Ukraina nigdy nie zgodzi się na oddanie Rosji żadnej części okupowanych terytoriów. Powiedział jednak, że możliwy jest inny scenariusz, który doprowadzi do zakończenia wojny. - To jest absolutnie jasne i logiczne, że gdy Ukraina dotrze do granicy administracyjnej z tymczasowo okupowanym Półwyspem Krymskim, Putin będzie prawdopodobnie zmuszony do poszukiwania dialogu z cywilizowanym światem, inaczej, niż wyglądało to przed inwazją na pełną skalę, bo zostanie osłabiony - stwierdził Zełenski.
Prezydent Ukrainy nie chciał jednak komentować medialnych doniesień, zgodnie z którymi celem nowej kontrofensywy będzie dotarcie do granic Krymu i zrealizowanie scenariusza nakreślonego wcześniej przez Zełenskiego. Powiedział jedynie, że "teraz inicjatywa jest po stronie" Ukraińców, którzy "robią postępy, choć nie tak szybko, jak by chcieli".
Zełenski zauważył, że bunt Jewgienija Prigożyna ujawnił słabość prezydenta Rosji. Zdaniem ukraińskiego przywódcy "Putin nie ma siły militarnej w Rosji, a jego ludność cywilna nie jest chroniona". Wołodymyr Zełenski sądzi, że niektóre osoby chcą wykorzystać taki stan rzeczy. - Są sygnały, że w Rosji może dojść do kolejnego buntu, rewolucji. Co więcej, jest wielu ludzi, którzy mogliby poprzeć taki bunt - stwierdził prezydent Ukrainy. Zełenski dodał, że jego zdaniem "historia Grupy Wagnera dobiegła końca". Polityk powiedział też, Ukraina nie musi się obawiać ataku z północy, który mogliby przeprowadzić wagnerowcy znajdujący się na terenie Białorusi.
Wołodymy Zełenski odniósł się także do postawy amerykańskich polityków wobec sytuacji w Ukrainie. Powiedział, że "nie chciałby się wtrącać" w wewnętrzne sprawy USA, a zarazem podkreślił, że "ważne jest utrzymanie ponadpartyjnego poparcia dla Ukrainy" ze strony Stanów Zjednoczonych. Ukraiński prezydent wspomniał w tym kontekście o "niebezpiecznych sygnałach", które wskazują, że część amerykańskich polityków chce zredukować pomoc dla Kijowa.
Wołodymyr Zełenski docenił natomiast działania prezydenta Stanów Zjednoczonych. Joe Biden zapewnił Zełenskiego, że Amerykanie będą wspierać Ukraińców "tak długo, jak to będzie konieczne". Niedawno Biały Dom poinformował też, że USA dostarczą Ukrainie amunicję kasetową, która przez ponad 100 krajów świata jest zakazana. Zełenski w ironiczny sposób skomentował za to wypowiedź Donalda Trumpa, który przekonywał, że on mógłby zakończyć wojnę Ukrainy z Rosją w ciągu 24 godzin.
- Samo pragnienie zakończenia wojny jest piękne. Ale to pragnienie powinno być oparte na jakimś doświadczeniu z prawdziwego życia. Cóż, wygląda na to, że Donald Trump miał już kiedyś te 24 godziny. Byliśmy w stanie wojny [w czasie prezydentury Trumpa - red.], choć nie na pełną skalę. Zakładam, że miał do dyspozycji ten czas, ale musiał mieć inne priorytety. Jeśli mówimy o zakończeniu wojny kosztem Ukrainy, czyli zmuszeniu nas do oddania naszych terytoriów, to myślę, że w ten sposób Biden mógłby ją zakończyć nawet w pięć minut - powiedział Wołodymyr Zełenski.