Przed mostem Krymskim po stronie Rosji zaczęły tworzyć się korki. Do ich powstawania przyczyniają się szczegółowe kontrole każdego samochodu zarządzone przez rosyjskie władze. Gazeta "The Mirror" poinformowała, że zaostrzenie środków bezpieczeństwa jest spowodowane obawą, że wagnerowcy spiskują, by wysadzić most Krymski. Efekty tego odczuwają turyści, którzy stoją w wielokilometrowych korkach.
Czynnikiem sprzyjającym problemom komunikacyjnym jest sezon wakacyjny, podczas którego Rosjanie chcą przedostać się na półwysep. Według doniesień portalu ru.krymr.com Ministerstwo Obrony zdecydowało, aby turyści byli przewożeni na Krym statkami desantowymi w celu uniknięcia dużych korków.
Jak dodano, od 1 lipca odnotowano wzrost ruchu na Krym o 40 proc. - Staliśmy w korku przez dwie i pół godziny. Most jest jeszcze daleko, a samochodów jest po prostu niewiarygodnie dużo - relacjonował turysta, cytowany przez portal ru.krym.com.
Minister transportu rosyjskiego rządu Krymu, Nikołaj Łukaszenko, przez kilka dni na swoim kanale Telegram relacjonował korki w pobliżu mostu Kerczeńskiego. Osiągały one do kilku kilometrów, a czas przejazdu był opóźniony o kilka godzin. Największe korki ze strony rosyjskiego Tamanu zanotowano w dniach 3 lipca, ponieważ wyniosły 13 kilometrów. Według prognoz nastąpią jeszcze dwie fale wzmożonego ruchu na Krymie - pierwsza ma nastąpić w połowie lipca, a druga w sierpniu.
Po uszkodzeniu i zarwaniu mostu, a następnie ponownym jego otwarciu na przeprawę mogą wjeżdżać tylko lekkie pojazdy i autobusy turystyczne. Ciężarówki podróżują promem lub korytarzem lądowym przez okupowane regiony Ukrainy. Gubernator Kraju Krasnodarskiego Wieniamin Kondratiew powiedział, że rosyjscy turyści powinni podróżować na Krym korytarzem. Stwierdził, że przejeżdżanie przez "nowe terytoria rosyjskie" (czyli ukraińskie terytoria okupowane przez Rosjan) będzie powodem do dumy.