Zamieszki we Francji. Rodzina zastrzelonego 17-latka zabrała głos. "Chcemy, by wszystko się uspokoiło"

- Nigdy nie wzywaliśmy do nienawiści ani zamieszek - powiedziała w rozmowie z BBC jedna z osób należących do rodziny 17-letniego Nahela. Nastolatek został zastrzelony przez policjanta w ubiegły wtorek we francuskim mieście Nanterre po tym, gdy nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Śmierć Nahela doprowadziła do ogólnokrajowych rozruchów.

Jedna z osób należących do rodziny 17-letniego Nahela stwierdziła w rozmowie z BBC, że zamieszki nie uczciły pamięci zastrzelonego chłopaka. - Nie prosiliśmy o włamania ani kradzieże. To wszystko nie jest dla Nahela - zaznaczyli bliscy 17-latka. Dodali, że to, o co prosili, to o Biały Marsz upamiętniający zmarłego. - Maszerowanie, a nawet złość na ulicy, demonstrowanie, ale bez wybuchów - podkreślili.

Zobacz wideo "Jesteśmy rodziną". Serial o LGBT+ w Polsce. Odc. 6. "Wychowamy wasze dzieci"

Jeden z krewnych zaapelował o zmianę przepisów dotyczących używania broni przez policjantów podczas kontroli drogowych. Wezwał też do "lepszego szkolenia francuskiej policji". - Chcemy, żeby wszystko się uspokoiło. Media społecznościowe, zamieszki, wszystko musi się uspokoić. Przy tym wszystkim nie mieliśmy czasu, aby usiąść razem przez pięć minut i pomyśleć o tym, że go teraz nie ma - mówili członkowie rodziny Nahela. W niedzielę w wywiadzie dla telewizji BFMTV Nadia, babcia Nahela M. zaapelowała do uczestników rozruchów o spokój. Podkreśliła, że chce, aby rozruchy zakończyły się we wszystkich miastach.

Według danych francuskiej policji z godziny 2 w nocy, w całym kraju zatrzymano 78 osób, 20 spośród nich w Paryżu. Wynika z tego, że noc z niedzieli na poniedziałek minęła spokojniej, niż poprzednie, kiedy przez francuskie miasta przetaczały się gwałtowne zamieszki. Od niedzielnego wieczora policja nie odnotowała znaczącego incydentu ani aktu wandalizmu.

Francuskie MSW zmobilizowało w niedzielę 45 tysięcy policjantów i żandarmów do tłumienia nocnych zamieszek w kraju. Szef ministerstwa spraw wewnętrznych Francji Gerald Darmanin zalecił służbom stanowcze reagowanie na akty przemocy i natychmiastowe zatrzymywanie sprawców. W kilkunastu miejscowościach Francji, głównie pod Paryżem, wprowadzono w ostatnich dniach godzinę policyjną. Od piątku w wielu miastach od godziny 21 aż do rana nie jeżdżą autobusy i tramwaje. Według bilansu francuskiego MSW, w nocy z soboty na niedzielę spłonęło 577 samochodów, podpalono 74 budynki, a strażacy ugasili ponad 800 pożarów. Sprawcy zamieszek zaatakowali 26 budynków policji i żandarmerii. W nocnych starciach rannych zostało 45 policjantów i żandarmów. Łącznie od wybuchu zamieszek zginęła co najmniej jedna osoba (osoba obserwująca protesty z balkonu trafiona zbłąkaną kulą), zatrzymano ponad 2,4 tys. osób, rannych zostało ponad 500 policjantów. Zniszczono też m.in. ponad 4 tys. samochodów i dokonano zniszczeń w ponad 750 budynkach.

Zamieszki we Francji po śmierci Nahela

Zamieszki we Francji wybuchły po tym, jak we wtorek, podczas kontroli drogowej, policjant zastrzelił 17-latka. Nastolatek nie zatrzymał się mimo policyjnych sygnałów. - Prokuratura uważa, że nie zostały spełnione prawne przesłanki użycia broni - przekazał 29 czerwca prokurator Pascal Prache. Policjant przebywa w areszcie, ma odpowiadać za zabójstwo. Jego obrońca utrzymuje, że funkcjonariusz strzelił w akcie samoobrony, czemu zaprzeczają nagrania z miejsca zdarzenia.

Francuscy internauci zebrali w sieci niemal milion euro dla rodziny policjanta. Inicjatorem zbiórki jest Jean Messiha - były polityk związany z nacjonalistyczną partią Zjednoczenie Narodowe i antyimigranckim ruchem Rekonkwista. Na godzinę 12. w zbiórce wzięło udział 46 tysięcy osób i zebrano ponad 925 tysięcy euro. Liczba darczyńców szybko rośnie. Media zwracają uwagę, że w sieci prowadzona jest równolegle inna zbiórka w celu wsparcia rodziny 17-letniego Nahela, zastrzelonego przez policjanta. Zebrana kwota jest zdecydowanie niższa i wynosi nieco ponad 150 tysięcy euro. - To nie uspokaja sytuacji - skomentował minister sprawiedliwości Eric Dupont-Moretti, sugerując, że zbiórka dla policjanta to element gry politycznej. Lewica nazywa inicjatywę "zbiórką hańby". - Wspieranie rodziny policjanta, która też przeżywa teraz trudne chwile, nie jest szokujące - skomentował akcję szef centroprawicy Eric Ciotti.

Więcej o: