Sądy we Francji na bieżąco reagują na zamieszki, do których dochodzi po zastrzeleniu 17-latka przez policjanta w Nanterre na przedmieściach Paryża. W wielu miastach Francji kipi, na ulice wyszli młodzi ludzie, podpalali samochody, demolowali ulice, plądrowali sklepy. Doszło do aktów przemocy, w których ucierpieli policjanci tłumiący zamieszki. Aresztowano ponad 1300 osób.
Dwóch uczestników zamieszek zostało skazanych przez sąd w Evry pod Paryżem na karę czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu, 140 godzin prac społecznych oraz obowiązek odbycia kursu obywatelskiego - poinformował dziennik "Le Parisien". Sprawcy zostali aresztowani w nocy z 29 na 30 czerwca za wandalizm - rozbijanie witryn i podpalenia barykad. Te działania uczestników zamieszek miały spowodować spowolnienie interwencji policji.
Do przemocy wobec policjantów doszło na rue du Disque w 13. dzielnicy Paryża. Według doniesień stacji CNews dwóch policjantów z brygady BAC zostało ostrzelanych za pomocą ołowianych pocisków podczas tłumienia zamieszek w sobotę 1 lipca. Jeden z funkcjonariuszy miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Drugi mundurowy został trafiony w brzuch i przewieziony do szpitala.
Jak podaje Informacyjna Agencja Radiowa, Francja może odetchnąć, ponieważ zamieszki powoli się uspokajają. Wstępne raporty policji zakładają, że w nocy z 2 na 3 lipca zatrzymano 78 osób. Jest to dziesięciokrotnie mniej, niż poprzedniego dnia. MSW we Francji podało, że aresztowano co najmniej 20 osób w regionie Paryża. W centrum stolicy było raczej spokojnie. Do sporadycznych starć z policją doszło na obrzeżach miasta w Neuilly-sur-Marne. W Lognes i Aubervilliers splądrowano sklepy. W kilku innych podparyskich miejscowościach, między innymi w Orly, Fontenay-aux-Roses, Grigny i Saint-Denis podpalono śmietniki i samochody. W Marsylii, Dijon, Tours i Strasburgu odnotowano pożary pojazdów. W pilnowanie porządku zaangażowano 45 tysięcy policjantów i żandarmów.