Piątkowe zamieszki we Francji przybrały największą skalę w Marsylii. Splądrowano tam i zdewastowano kościół ewangelicki. Na tablicy informacyjnej sprawcy pozostawili napisy "Ostatnim prorokiem jest Mahomet. Jezus nie jest Bogiem, a tylko posłańcem" - poinformował portal evangeliques.info.
W kościele wybito okna, wyłamano drzwi i wyrwano panele. Splądrowano również pomieszczenia biurowe. Krajowa Rada Ewangelików Francji zapowiedziała udzielenie wsparcia. Protestujący kierowali także fajerwerki w kierunku mundurowych, wdawali się w agresywne bójki. Na nagraniach zamieszczonych w sieci widać także podpalone sklepy, budynki. Podłożono ogień pod największą bibliotekę w mieście z księgozbiorem liczącym przeszło milion dokumentów i 350 tysięcy książek.
Do akcji wkroczyła elitarna jednostka policji RAID.
Na wideo widzimy również przejazd opancerzonego samochodu BRI. Internauci porównują sceny na ulicach Francji do kadrów z "Terminatora".
Jednocześnie w sieci krąży wiele nagrań, które mają pokazywać skalę przemocy, ale wiele z nich nie pochodzi z Francji. Fake newsami są m.in. sceny wypadających z parkingu samochodów - to fragment filmu "Szybcy i wściekli 8", a także chmura grzybowa, która miała utworzyć się na skutek eksplozji w Marsylii.
"Sceny grabieży i przemocy, do których dochodzi w Marsylii, są niedopuszczalne. Stanowczo potępiam te akty wandalizmu i wzywam państwo do natychmiastowego wysłania dodatkowych sił porządkowych" - napisał na Twitterze burmistrz miasta.
Gérald Darmanin, minister spraw wewnętrznych przekazał jednocześnie, że noc z piątku na sobotę była znacznie spokojniejsza niż poprzednia, mimo że do tej pory 994 aresztowań.
W centrum Paryża dochodziło do plądrowania sklepów, a w Strasburgu tłum migrantów wdarł się do centrum handlowego, niszcząc i rabując między innymi sklep firmy Apple. W ocenie rządu protesty wydają się jednak słabnąć.
Zamieszki we Francji przeniosły się do Belgii, gdzie zgłoszono dziesiątki aresztowań. Francuskie media podały, że w Brukseli aresztowano 100 osób.
We wtorek 27 czerwca w miejscowości Nanterre pod Paryżem wybuchły zamieszki, po tym jak policjant zastrzelił 17-latka. Do zdarzenia doszło rano tego samego dnia. Już wieczorem kilkadziesiąt osób wyszło na ulice w geście protestu przeciwko śmierci nastolatka.
17-latek został śmiertelnie postrzelony przez policjanta, po tym jak odmówił poddania się kontroli drogowej. Jak zauważa BBC, francuskie media z początku sugerowały, że młody mężczyzna próbował wjechać samochodem w funkcjonariusza. Jednak z nagrania zamieszczonego w sieci i zweryfikowanego przez agencję prasową AFP, wynika, że funkcjonariusz celuje do kierowcy przez okno i wydaje się strzelać z bliskiej odległości, gdy ten próbuje odjechać. W momencie strzelaniny w samochodzie znajdowały się także dwie inne osoby. Jedna z nich uciekła, a druga, również nieletnia, została aresztowana i zatrzymana przez policję.
Zabity Nahel pochodził z francusko-algierskiej rodziny. 17-latek jest drugą osobą w tym roku we Francji, która zginęła w strzelaninie policyjnej podczas zatrzymania drogowego. W ubiegłym roku w ten sposób zginęła rekordowa liczba 13 osób.