W czwartek 29 czerwca za burtą promu płynącego z Gdyni do Karlskrony znalazło się 7-letnie dziecko i 36-letnia kobieta. Obydwie osoby to obywatele Polski. Do akcji ratunkowej zwodowana została przez Stena Line łódź ratunkowa. Według "Expressen" w poszukiwaniach uczestniczyły także cztery okręty NATO oraz jeden śmigłowiec amerykańskiej straży przybrzeżnej. Około godziny 17:30 Morskie i Lotnicze Centrum Ratownictwa (JRCC) poinformowało o wyciągnięciu z wody dwóch osób. Poszkodowani trafili do szpitala w Szwecji.
Według początkowych informacji podanych przez szwedzkiego kierownika ratownictwa w Centrum Ratownictwa Morskiego i Lotniczego Andersa Lannholma dziecko miało wypaść ze statku, a za nim do morza miała wskoczyć jego matka. Informacje te zdementowali pracownicy Steny. Jak poinformował portal trojmiasto.pl przekazali oni, że nie chcą oficjalnie wypowiadać się na temat przyczyn wypadku, które ustalić ma specjalnie powołana do tego celu komisja.
Około godziny 17:30 z wody wyłowiono dwie osoby. Według trójmiejskiego serwisu dorosły miał trafić na pokład ze śmigłowca, natomiast dziecko z szalupy ratunkowej. Kapitan promu Stena Line poinformował pasażerów, że 36-latka została przetransportowana do szpitala w Karlskronie szwedzkim śmigłowcem ratunkowym, natomiast dziecko zostało zabrane przez niemiecki śmigłowiec wojskowy z okrętu FGS Mecklenburg-Vorpommern F218. Nie wiadomo, w jakim stanie znajdują się poszkodowane osoby.
Według radarów w czwartek po południu prom Stena Spirit kilkukrotnie wykonywał manewry na Morzu Bałtyckim, kiedy zawracał z pierwotnie obranego kursu. Informację tę potwierdził także Stefan Elfström z działu firmy Stena Line. W rozmowie z Onetem przyznał, że prom natychmiast został zawrócony, kiedy załoga dowiedziała się o dwóch osobach za burtą. Podjęto także decyzję o zwodowaniu szybko poruszającej się łodzi ratunkowej.
Zmasowane poszukiwania rozpoczęto około godziny 16:19. Centrum Ratownictwa Morskiego i Lotniczego zaangażowało do akcji m.in. cztery okręty NATO oraz statek amerykańskiej straży przybrzeżnej. - Mamy zarówno własny helikopter poszukiwawczy, jak i współpracujemy ze śmigłowcami NATO, które pomagają nam szukać ludzi w wodzie. Zaalarmowaliśmy również pobliskie statki i wysłaliśmy własne, które już są w drodze - poinformowała w rozmowie ze szwedzkim serwisem gp.se Lina Torsson, zastępczyni lidera ratownictwa w JRCC.