W 1989 roku Shinya Matsuoka miał 4 lata. Mieszkał wraz z rodzicami, starszą siostrą i młodszym bratem w mieście Ushiku położonym na terenie prefektury Ibaraki zlokalizowanej w centralnej części Japonii. Chłopiec opisywany był jako bystry i rezolutny. Kiedy 5 marca niespodziewanie zmarła jego babcia, cała rodzina wyruszyła do Tokushimy, prefektury położonej na wyspie Sikoku, gdzie następnego dnia miał odbyć się pogrzeb seniorki. Nikt nie spodziewał się, że w kilkanaście godzin po ceremonii chłopiec zniknie bez śladu na kolejnych kilkadziesiąt lat.
Po ceremonii pogrzebowej rodzina udała się do krewnych Keiko, matki Shinya, od których dzieliło ich wówczas około 60 kilometrów. Po godzinnej podróży dotarli do górskiego domu, do którego prowadziła jedna leśna droga. Wokół budynku nie było żadnych innych domów. Rodzina Matsuoka spędziła tam spokojną noc. Następnego ranka, 7 marca, Keiko z krewnymi przygotowywała śniadanie, podczas gdy jej mąż Masanobu zabrał dzieci na spacer. Po kilkunastu minutach przechadzki Shinya nie zgodził się na powrót. Wówczas ojciec zasugerował, że odprowadzi jego młodszego brata do domu, żeby mogli jeszcze raz przejść się po okolicy ze starszym synem.
Do domu krewnych rodziny Matsuoka prowadziły około 10-metrowe schody. Masanobu wspominał, że niósł na rękach swojego najmłodszego syna, a Shinya podążał stromymi schodami tuż za nim. Kiedy ojciec zauważył czteroletniego syna u ich szczytu, na 40 sekund wstąpił do domu, przekazał żonie dwuletniego malucha i poinformował, że niedługo wrócą z Shinyem na śniadanie. Kiedy jednak odwrócił się ponownie w stronę schodów, dziecka nie było już w pobliżu.
W ciągu zaledwie 40 sekund chłopiec rozpłynął się w powietrzu. Początkowo rodzina wspólnie przeszukiwała okolicę. Około godziny 10 rano zawiadomiono policję, która na miejsce poszukiwań oddelegowała dużą liczbę funkcjonariuszy. Lokalni strażacy, sąsiedzi i ponad 100-osobowy zespół poszukiwawczy bezskutecznie przeszukiwał całą okolicę. Następnego dnia skala poszukiwań wzrosła. Uczestniczyło w niech już ponad 200 osób. Policja wszczęła śledztwo, jednak nie było żadnych tropów, które mogłyby w jakikolwiek sposób pomóc w odnalezieniu Shinya.
Poszukiwania trwały przez kilka kolejnych dni, jednak po zaginionym czterolatku nie było śladu. 16 marca, dzień przed planowanym powrotem rodziny Matsuoka do domu, ojciec Shinya odebrał tajemnicze połączenie. Treść rozmowy została zarejestrowana przez zamontowane w telefonie krewnych rodziny urządzenie nagrywające - Czy jest tam twoja żona? - zapytał kobiecy głos z typowym dla Tokushimy akcentem. Kiedy Keiko wzięła do ręki telefon, kobieta kontynuowała. - Jestem matką Mariko Nakahary. Moje dziecko jest w grupie "Księżyc" przedszkola Seikei - nazwa przedszkola była dla Keiko znajoma. To właśnie tam uczyła się wówczas siostra Shinya. - Zgromadziliśmy trochę pieniędzy, żeby was wesprzeć. Gdzie mamy je przekazać? Czy wkrótce wracacie do domu? - zapytała kobieta. Matka chłopca odpowiedziała, że planują powrót następnego dnia.
17 marca rodzina powróciła do Ibaraki, gdzie matka chłopca czekała na kolejny telefon od matki Mariko. Kiedy ta nie zadzwoniła, Keiko osobiście wybrała się do przedszkola, aby zapytać o fundusze zgromadzone na poszukiwania zaginionego chłopca. Okazało się, że w placówce nigdy nie było uczennicy Mariko Nakahary, a społeczności nie zbierała pieniędzy, aby pomóc rodzinie. Po tych informacjach w głowach rodziców pojawiły się podejrzenia w stosunku do tajemniczej rozmówczyni. Padały pytania dlaczego osoba dzwoniąca mówiła z dialektem Tokushima i skąd rzekomy rodzic jednego z przedszkolaków z Iberaki znał numer do krewnych Keiko. Dzwoniącej nigdy nie udało się zidentyfikować. Niewykluczone jest jednak, że to właśnie tajemnicza kobieta mogła stać za uprowadzeniem chłopca, a jej telefon miał na celu sprawdzenie, czy rodzina ma zamiar opuścić Tokushimę.
Sprawa zaginięcia chłopca stała się w Japonii bardzo medialna. Przez lata pojawiało się wiele doniesień od świadków, którzy rzekomo mieli widzieć chłopca w rozmaitych miejscach. W maju 1989 roku Shinya miał być widziany nad oceanem w Tokushimie w towarzystwie podejrzanego mężczyzny. W kwietniu 1990 miał z kolei być widziany w centrum tego samego miasta. W kolejnych latach zgłaszano obecność chłopca w świątyni w Sikoku, w metrze w Jokohamie, a w 1998 roku w wypożyczalni kaset wideo w regionie Chugoku.
Przełom w śledztwie zdawał się nastąpić w 2018 roku. W japońskiej telewizji pokazano mężczyznę o imieniu Ryuto Wada, który przyznał, że przez ostatnich 17 lat był przetrzymywany w niewoli. Ludzie natychmiast doszukiwali się podobieństw pomiędzy mężczyzną a zaginionym przed laty Shinyim Matsuoka. Okazało się, że obaj mają podobne brwi i oczy, a wizerunek Ryuto z młodości bardzo przypominał Shinya. Mężczyzna twierdził także, że w wieku czterech lat został porwany przez nieznaną mu osobę. Teorię tę wykluczyło ostatecznie badanie DNA zlecone przez policję z Tokushimy. Shinya Matsuoka pozostaje zaginiony od 34 lat. Sprawa ta jest nadal otwarta.