Ukraińscy dziennikarze ustalili, że rosyjscy żołnierze, którzy okupowali elektrownię wodną w Nowej Kachowce, są członkami 205. Samodzielnej Kozackiej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych. Ujawniono również rozmowę wojskowych, do której miało dojść kilka minut przed eksplozją.
Ukraińskie władze i media przyjmują od dawna, że Kachowską Elektrownię Wodną wysadzili w powietrze właśnie żołnierze 205. Samodzielnej Kozackiej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych Dziennikarze śledczy agencji Slidstvo.info oraz Schemy (projekt Radia Wolność) ustalili więc dane żołnierzy, którzy kontrolowali elektrownię wodną w Nowej Kachowce, gdy doszło w niej do wybuchu.
Jednym z wojskowych był 35-letni Arsen Pitskhelauri, który według ukraińskich mediów, brał czynny udział w okupacji obwodu chersońskiego. Mężczyzna razem z innymi żołnierzami 205. brygady zmotoryzowanej ma nadal przebywać w Nowej Kachowce. Według ustaleń dziennikarzy wojskowy po wysadzeniu tamy udał się do Rosji, by odebrać odznaczenie.
Dziennikarze zidentyfikowali też Rusłana Magomedowa, który - jak ustalili - jest sierżantem batalionu saperów 205. brygady strzelców zmotoryzowanych. W grudniu 2022 roku wojskowy miał zostać odznaczony Orderem Zasługi. Trzecim wojskowym ma być 36-letni major Denis Miszczenko. Jak przekazał portal Ukraińska Prawda, dziennikarze otrzymali listę członków 205. brygady od informatorów w siłach specjalnych Ukrainy. Dzięki temu ustalili tożsamość żołnierzy. Dowódcą jednostki jest Roman Titow.
Dziennikarzom udało się ustalić tożsamość Rosjan dzięki informacjom zawartym w rosyjskim portalu społecznościowym Vkontakte, rozmowom w serwisie Telegram oraz dzięki pomocy ukraińskiego wywiadu. Pomocny okazał się również rosyjski portal RuTube, gdzie znajdowało się wiele nagrań 205. brygady strzelców zmotoryzowanych.
Dziennikarze dotarli również do rozmów żołnierzy z 205. brygady, które przeprowadzono w czasie zniszczenia tamy. "Te dowody mogą świadczyć dokładnie o intencji Rosjan" - przekazało Radio Svoboda. Rosjanie mieli się przygotowywać do wysadzenia tamy.
Według ukraińskich śledczych mieszkańcy Nowej Kachowki byli 6 czerwca zaniepokojeni głośnymi hałasami, o czym informowali już między godz. 2.18 a 2.34. Z przechwyconych rozmów wynika, że rosyjskie wojsko przygotowywało się do przeprowadzenia działań "na rozkaz". Rosjanie, którzy prawdopodobnie znajdowali się w pobliżu tamy w czasie wybuchu, informowali, że doszło do "awaryjnej sytuacji".
Między godziną 2.20 a 2.34 żołnierze mieli przeprowadzić między sobą poniższą rozmowę, o której poinformował portal slidstvo.info: - Jak sytuacja? Wszystko w pogotowiu, wszystko na rozkaz, słyszeliście? - pyta jeden z żołnierzy. - Wszystko tutaj już zniknęło - odpowiada kolejny. - Zaakceptowałem. Weź wszystko - mówi żołnierz, po czym dostaje odpowiedź: - Nie będziemy w stanie nic zabrać. Wody jest pełno. Nie mogą się wydostać, wszystko jest zalane - mówił jeden z wojskowych po kilku minutach.