Koty stały się poważnym problemem dla pracowników lotniska Rzym-Fiumicino im. Leonarda da Vinci. Zwierzęta na swoje miejsce zamieszkania obrały teren wokół pasów startowych. Tym samym kilkadziesiąt dzikich czworonogów notorycznie paraliżuje ruch samolotów i samochodów obsługi lotniska.
Jak poinformował włoski dziennik "La Republicca" dzikie koty za dnia chowają się w szczelinach i kanałach wentylacyjnych pomieszczeń wokół pasów startowych oraz zakamarkach parkingów zewnętrznych, po których poruszają się samochody obsługi lotniska. Nocą z kolei wychodzą ze swoich kryjówek w poszukiwaniu pożywienia powodujący tym samym problemy z bezpieczeństwem ruchu lotniczego. Swoją obecnością utrudniają nie tylko ruch samolotów, ale także kursowanie pojazdów należących do portu lotniczego.
Dyrekcja lotniska chce jak najszybciej rozwiązać problem, dlatego przeprowadziła już m.in. rozmowę ze stowarzyszeniami zrzeszającymi obrońców zwierząt. Nadal jednak nie wiadomo, w jaki sposób dzikie koty miałyby zostać usunięte z terenu rzymskiego lotniska.
Jako wizytówka wiecznego miasta koty są nie tylko ulubieńcami turystów, ale - według uchwały rady miejskiej - stanowią dziedzictwo kulturowe Rzymu. Statystycznie, w liczącym blisko 3 mln mieszkańców mieście, żyje aż 300 tys. kotów, z których ok. 120 tys. żyje dziko na ulicach. O rzymskie bezpańskie koty troszczą się przede wszystkim tamtejsze kobiety, określane mianem gattare. To one dbają i dokarmiają zwierzęta. Także włoskie Ministerstwo Środowiska sukcesywnie zwiększa skalę sterylizacji dzikich kotów, wszczepiania im mikroczipów, a także udzielania podstawowej pomocy.
.