Szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn zaznaczył, że jeśli jego warunki nie zostaną spełnione, to uzbrojony konwój najemników ruszy w kierunku Moskwy, by przejąć dowodzenie - najpewniej dotyczy to głównie Ministerstwa Obrony Rosji, które jest krytykowane przez Prigożyna od kilku miesięcy. Póki co najemnicy mieli przejąć kontrole nad jednostkami wojskowymi w Rostowie nad Donem czy Woroneżu.
W sobotę rano w mediach społecznościowych pojawiły się też najnowsze zdjęcia Jewgienija Prigożyna. Zauważono, że podczas przemowy z dowództwa Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, na jego głowie były widoczne rany. Według niektórych może świadczyć to o tym, że "kucharz Putina" został ranny w trakcie ostrzału artyleryjskiego.
Wcześniej Prigożyn twierdził, że żołnierze rosyjskiej armii powitali wagnerowców "z otwartymi ramionami", a nawet rzekomo zgodzili się dołączyć do najemników. Do tego, że "armia przeszła na stronę ludu" miało dojść nie tylko w Rostowie nad Donem, ale też w Woroneżu - tak wynika przynajmniej z relacji grupy Wagnera na Telegramie.
Władimir Putin oskarżył w sobotę Jewgienija Prigożyna o zdradę, chociaż jak zauważyli obserwatorzy, wcale nie wymienił go z imienia i nazwiska. Z kolei rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa oskarżyła lidera grupy Wagnera o wzywanie do "zbrojnej rebelii" i wezwała najemników do zatrzymania swojego przywódcy, powrócenia do punktów stałego rozmieszczenia i nie brania udziału w "kryminalnych przygodach Prigożyna".
Sam Prigożony powiedział, że żaden z najemników grupy nie podda się w ręce funkcjonariuszy FSB. - Nie chcemy, żeby kraj dalej żył w korupcji i kłamstwie - zapewnił na nagraniu.