Grupa Wagnera zajęła Rostów nad Donem i Woroneż - tak wynika z komunikatów przekazywanych przez zagraniczne media. Powodem takiej sytuacji jest to, że właściciel grupy najemników domaga się spotkania z ministrem obrony Rosji Siergiejem Szojgu i szefem sztabu generalnego Walerijem Gierasimowem. W przeciwnym razie zapowiada "marsz na Moskwę".
Decyzja Prigożyna o zajęciu rosyjskich miast została uznana przez Kreml za próbę puczu i powstania zbrojnego przeciwko władzy. Jak sytuację w Rosji ocenia natomiast amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW)?
Według ISW, nagłe uruchomienie rosyjskich sił bezpieczeństwa i gwałtowna reakcja Kremla na działania Jewgienija Prigożyna świadczą o tym, że władze Rosji prawdopodobnie nie przewidziały zamiaru właściciela prywatnej grupy wojskowej. Instytut sądzi, że wagnerowcy podjęli zbrojny bunt, by wymusić zmianę kierownictwa w rosyjskim ministerstwie obrony w Moskwie lub przynajmniej w ramach dowództwa Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem.
Jak dodaje ISW, zbrojny atak grupy Wagnera na rosyjskie kierownictwo wojskowe w Rostowie miałby istotny wpływ na działania wojenne w Ukrainie, ponieważ właśnie w tym rosyjskim mieście znajdują się nie tylko siedziby szyabu generalnego Południowego Okręgu Wojskowego, ale też siedziba 58. armii, która wysyłana jest w celu spowolnienia ukraińskiej kontrofensywy. Rostów jest też centrum dowodzenia całego zgrupowania rosyjskich sił inwazyjnych.
Zdaniem analityków wojskowych rozpoczęcie buntu przez Prigożyna przesądzi o "być albo nie być" dla szefa wagnerowców. ISW zauważył, że ten od dawana "przekraczał czerwoną linię dopuszczalnej krytyki władz Rosji" w mediach, ale prawdopodobnie uważał, że przed zemstą Kremla uchroni go fakt, że grupa Wagnera jest potrzebna Rosji w Ukrainie.
"Możliwe, że Prigożyn mocno się przeliczył i wezwał do zbrojnego buntu, mylnie przypuszczając, że Putin się cofnie, zważywszy na jego napięte niegdyś relacje z resortem obrony i Szojgu. Taka ewentualność jest jednak skrajnie mało prawdopodobna, bo Putin ostatnio silniej sprzymierzył się z ministerstwem obrony, a reakcja Kremla na fanfaronadę Prigożyna wskazuje jak dotąd na zaskoczenie i sprzeciw wobec niego" - przekazało ISW w raporcie. ISW zaznacza, że Prigożyn występując przeciwko Kremlowi wcale nie odrzuca tym samym "zasadności" wojny w Ukrainie.