Wypływa łowić ryby, znajduje ludzkie szczątki. Rybak z Tunezji w ciągu trzech dni wyłowił 15 ciał

Rybak Oussama Dabbebi coraz częściej spotyka się z widokiem martwych ciał. W sieci Tunezyjczyka wpadają ofiary kryzysu migracyjnego, które obrały Tunezję, jako miejsce, z którego próbują dotrzeć do Europy. Jak opowiada dziennikarzom BBC, w ciągu trzech dni wyłowił z morza aż 15 ludzkich zwłok. - Za pierwszym razem się bałem, potem krok po kroku się do tego przyzwyczaiłem - stwierdza.

30-letni rybak zarzuca sieci w pobliżu Safakis, czyli drugiego największego miasta w Tunezji. Łowieniem ryb zajmuje się od 10 roku życia, jednak obecnie w swojej pracy natrafia nie tylko na zwierzęta morskie. W jego sieci zaplątują się również ciała migrantów, dla których podróż przez morze zakończyła się tragicznie.

Zobacz wideo Kosiniak-Kamysz: Nie jesteśmy państwem, które będzie przyjmować dziesiątki tys. nielegalnych imigrantów

15 ciał w trzy dni. Tak się teraz żyje, łowiąc ryby u wybrzeży Tunezji

Przypadkowe początkowo wyciąganie z morza ciał migrantów stało się dla Oussama Dabbebi codziennością. - Zamiast ryb, czasami dostaję martwe ciała. Za pierwszym razem się bałem, potem krok po kroku się do tego przyzwyczaiłem. Po pewnym czasie wydobycie martwego ciała z mojej sieci jest jak złapanie ryby - opowiada w rozmowie z BBS. Dziennikarzom relacjonował również, że w ciągu zaledwie trzech dni wyłowił aż 15 ciał.

30-letni mężczyzna jest jednym z niewielu rybaków, którzy odrzucili propozycję złożoną przez przemytników ludzi, chcących kupić od niego - za niebotycznie wysoką kwotę - jego łódź. Swoją decyzję tłumaczy tym, że nie chce przyczyniać się do śmierci niewinnych osób. Szczególne emocje budzą u niego dzieci, które nie przeżyły morskiej podróży. - Kiedyś znalazłem ciało dziecka. Jak dziecko jest za cokolwiek odpowiedzialne? Płakałem. Z dorosłymi jest inaczej, bo oni żyli. Ale wiesz, dziecko nic nie widziało - mówi.

Cmentarz u brzegów Tunezji. Kryzys migracyjny w nadmorskich miejscowościach

Tunezja stała się obecnie największym punktem startowym dla migrantów, którzy chcą dotrzeć z Afryki do Europy. Jeszcze do niedawna to z sąsiadującej z Tunezją Libii wypływało najwięcej ludzi w nadziei na pomyślny koniec podróży. Jednak w Libii osoby uchodźcze doświadczały przemocy, były także porywane przez gangi przestępcze. Według agencji ONZ ds. uchodźców, między styczniem a kwietniem tego roku około 24 000 osób opuściło tunezyjskie wybrzeże na prowizorycznych łodziach i przedostało się do Włoch.  Z kolei jak podaje BBC, powołując się na dane Gwardii Narodowej Tunezji, w pierwszych trzech miesiącach tego roku 13 000 migrantów zostało zmuszonych do opuszczenia swoich często przepełnionych łodzi w pobliżu Safakis i wróciło na brzeg.

O trwającym kryzysie migracyjnym świadczą między innymi wraki zardzewiałych łodzi, które dryfują na morzu lub zostają wyrzucone na brzeg. Znaki ludzkiej tragedii nosi również cmentarz w Safakis. Lokalne kostnice nie nadążają za przechowywaniem ciał odnalezionych w morzu, a zapotrzebowanie na pochówek jest tak duże, że miasto planuje utworzyć na rzecz migrantów nowy cmentarz.

Więcej o: