Spędził 84 godziny w zatopionej łodzi podwodnej. "Leżeliśmy nieruchomo, by oszczędzać tlen"

Roger Mallinson spędził w zatopionej łodzi podwodnej 84 godziny. W rozmowie ze stacją Sky News wspomina, że - aby zredukować zużycie tlenu - mężczyźni przestali rozmawiać i starali się leżeć nieruchomo. Mówił też o swoich "złych przeczuciach" dotyczących trwającej akcji poszukiwawczej zaginionego Titana.

Batyskaf Titan, będący własnością prywatnej firmy OceanGate Expeditions, zaginął w minioną niedzielę (18 czerwca) w pobliżu kanadyjskiej wyspy Nowa Fundlandia. Na jego pokładzie znajdowało się pięć osób. Łączność z załogą utracono około dwóch godziny po zanurzeniu. Celem wyprawy było nurkowanie w pobliżu wraku Titanica.

Zobacz wideo Dlaczego upieramy się, by przewozić towary statkami?

W poszukiwaniach zaginionego okrętu podwodnego udział brały Stany Zjednoczone, Kanada oraz Francja

Do zaginięcia łodzi odniósł się we wtorek w wywiadzie dla brytyjskiej stacji Sky News Roger Mallinson. Mężczyzna w 1973 roku jako 35-latek wraz z młodszym o siedem lat, nieżyjącym już Rogerem Chapmanem układali transatlantycki przewód telefoniczny ok. 250 kilometrów od wybrzeża Irlandii. Pracowali na łodzi podwodnej o nazwie Pisces III.

W pewnym momencie właz do jej maszynowni został przypadkowo otwarty przez statek, do którego była przymocowana liną. Woda zaczęła wlewać się do środka, a po chwili lina pękła i łódź szybko opadła na dno. Łódź opadała około 30 sekund, w trakcie których mężczyźni włożyli do ust po kawałku tkaniny, żeby przy uderzeniu nie odgryźć sobie języków.

"Uratowanie nas zajęło ratownikom 84 godziny''

Jak tłumaczył Mallinson w rozmowie ze Sky News, aby zredukować zużycie tlenu, mężczyźni przestali rozmawiać i starali się leżeć nieruchomo. Powstrzymali się nawet od zjedzenia kanapki i wypicia puszki lemoniady, czyli ich jedynego pożywienia.

Służby napotkały na szereg problemów w czasie akcji ratunkowej. - Uratowanie nas zajęło ratownikom 84 godziny - relacjonował telewizji mężczyzna. Dopiero trzy dni po zdarzeniu statek ratunkowy był w stanie przymocować do zatopionej łodzi specjalnie zaprojektowany hak i linę holowniczą i wyciągnąć ją na powierzchnię. 

- Zanim zeszliśmy pod wodę, zabrałem ze sobą dodatkową butlę z tlenem. Gdybym jej nie wziął, nie byłoby mnie tutaj - wspominał. Gdy mężczyzn wyciągnięto na powierzchnie, w butli pozostało tlenu na zaledwie kilkanaście minut. 

Mallinson odniósł się także do poszukiwanej łodzi. W jego ocenie fakt, że z załogą nie ma żadnego kontaktu to "złowieszczy znak". - To straszne. Nie rozumiem, dlaczego nie wysłali żadnego sygnału. Mam okropne przeczucie, że coś jest nie w porządku - ocenił.

Media nieoficjalnie o rządowej notatce: Poszukujący łodzi podwodnej Titan usłyszeli uderzenia

Jak podaje nieoficjalnie CNN, załogi poszukujące łodzi podwodnej Titan słyszały odgłosy uderzania, które pojawiały się we wtorek co 30 minut. Taka informacja miała znajdować się w wewnętrznej rządowej notatce. "Cztery godziny później, po rozmieszczeniu dodatkowych urządzeń sonarowych, wciąż było słychać uderzenia. Na podstawie notatki nie było jasne, kiedy i jak długo było je słychać" - czytamy. W aktualizacji notatki dodano, że usłyszano również "dodatkowe akustyczne sprzężenie zwrotne", co mogło okazać się pomocne w akcji poszukiwawczej.

BBC przypuszczało, że sygnały mógł nadawać znajdujący się na pokładzie łodzi francuski nurek Paul-Henry Nargeolet, mający ogromne doświadczenie w marynarce wojennej.

Więcej o: