Prezydent USA nazwał przewodniczącego Chin "dyktatorem". Joe Biden użył tego sformułowania, opisując reakcję Xi Jinpinga na zestrzelenie przez Amerykanów chińskiego balonu, który znalazł się na terytorium Stanów Zjednoczonych. Rząd w Pekinie zareagował teraz na słowa Bidena. Rzeczniczka MSZ Chin stwierdziła, że wypowiedź Bidena "narusza chińską godność" i jest "nieodpowiedzialna".
Jak przekazała agencja Reutera, prezydent Stanów Zjednoczonych udzielił wypowiedzi nawiązującej do Xi Jinpinga podczas przedwyborczej zbiórki pieniędzy w Kalifornii. Zorganizowano ją 20 czerwca, a więc zaledwie dzień po spotkaniu sekretarza stanu USA z przywódcą Chin w Pekinie. O wizycie tej można przeczytać na Gazeta.pl.
Joe Biden nawiązał we wtorek do wydarzeń sprzed kilku miesięcy. Informowaliśmy wówczas, że Amerykanie zestrzelili chiński balon, który znalazł się na terytorium Stanów Zjednoczonych. Według Waszyngtonu był to balon szpiegowski. Chińczycy przekonywali natomiast, że ich statek powietrzny był obiektem cywilnym i znalazł się nad USA przez przypadek.
- Xi Jinping był bardzo zdenerwowany, kiedy zestrzeliłem ten balon wypełniony sprzętem szpiegowskim, ponieważ nie wiedział, że on tam jest. To wielki wstyd dla dyktatorów, kiedy nie wiedzą, co się dzieje. Balon nie miał lecieć tam, gdzie leciał. Został zdmuchnięty z kursu - powiedział Joe Biden.
Rzeczniczka chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych skomentowała słowa Bidena w środę 21 czerwca. Mao Ning stwierdziła, że opinia prezydenta USA jest sprzeczna z faktami oraz "wyjątkowo absurdalna". Zdaniem przedstawicielki władz w Pekinie Joe Biden naruszył protokół dyplomatyczny, a jego wypowiedź to "jawna prowokacja polityczna".