Anton Drobowycz, szef ukraińskiego IPN w wywiadzie z portalem glavcom.ua został zapytany o słowa polskiego rzecznika ministerstwa spraw zagranicznych Łukasza Jasiny, który powiedział w maju, że Wołodymyr Zełenski powinien przeprosić naród polski za rzeź na Wołyniu. W wywiadzie spytano, czy Polska "nie przekroczyła czerwonej linii". Drobowycz stwierdził, że Ukraina "wielokrotnie wyrażała swoje stanowisko w sprawie Wołynia". - Nie były to zbyt trafne stwierdzenia ze strony polskiej. Ta konkretna polska wypowiedź nie jest przekroczeniem czerwonej linii w kategoriach prawdy historycznej. Interpretuję to po prostu jako oczekiwanie jednego z polskich urzędników od władz ukraińskich. Dość. Ukraina wielokrotnie wyrażała swoje stanowisko w sprawie tragedii wołyńskiej, wielokrotnie padały kondolencje, a także formuła "przepraszamy i prosimy o przebaczenie" - mówił Drobowycz, dodając, że w polskiej polityce są ludzie, którzy są gotowi przekroczyć czerwone linie.
- Komunikację z dyrektorem Nawrockim oceniłbym jako mniej owocną w porównaniu do komunikacji pod kierownictwem Szarka. [...] Widzę brak zainteresowania dialogiem historycznym. Tak czy inaczej, jeśli nie widzimy zainteresowania współpracą ze strony polskiego Instytutu Pamięci Narodowej, to współpracujemy z niezależnymi polskimi naukowcami - mówił szef ukraińskiego IPN.
W rozmowie poruszono również sprawę miejscowości Monasterz, gdzie znajduje się masowa mogiła żołnierzy UPA. - Za polskie pieniądze pod patronatem Instytutu Pamięci Narodowej postawiono tam pomnik z tablicami pamiątkowymi. Dwie tablice pamiątkowe mówiły, że pochowano tu żołnierzy, którzy walczyli z NKWD w okolicznych lasach, oraz listę nazwisk. Potem wandale zniszczyli te znaki. Nikt nie znalazł ani nie ukarał wandali. Roztrzaskali znaki i wrzucili je do dołu w tym samym lesie. Nikt nie odnowił tablic - mówił Drobowycz. Jak dodał: - Strona ukraińska uważa, że dopóki ten pomnik nie zostanie odrestaurowany w Polsce, nie możemy wydać zgody na nowe wykopaliska i ekshumacje Polaków pochowanych w Ukrainie, ponieważ ukraińskie groby w Polsce są nadal zagrożone. Od 2019 roku już kilkakrotnie wycofywaliśmy się z tej decyzji, aby wyjść z impasu, ale nie przyniosło to rezultatów, więc nalegamy na parytet w relacjach.
Szef ukraińskiego IPN powiedział także, że ma listę miejsc ukraińskiej pamięci zniszczonych przez wandali na terenie Polski. - Duża ich liczba pozostaje całkowicie zniszczona lub uszkodzona i nieodrestaurowana. Oczywiście oczekujemy pewnego postępu w tym zakresie - dodał.
Polskie ministerstwo spraw zagranicznych nie wypowiedziało się na temat słów, które padły w wywiadzie z Drobowyczem. Głos zabrał natomiast Łukasz Adamski, wiceprezes Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego. "Wywiad z prezesem ukraińskiego IPN, w dużej mierze poświęcony RP i skargom na IPN jest złą informacją. Jeśli to nie samowolka, to albo Drobowyczowi brakuje talentów komunikacyjno-dyplomatycznych, albo rząd Ukrainy nie chce ekshumacji ofiar zbrodni UPA" - napisał. Z kolei Jarosław Wolski niektóre fragmenty określił "skandalicznymi". "Mamy kogoś z IPN-u, kto może potwierdzić co się dzieje w tej kwestii w relacjach Polska-Ukraina?" - napisał analityk na Twitterze.
Przypomnijmy, że w lipcu 2022 roku polski i ukraiński IPN zobowiązały się do "wypracowania konkretnych procedur prowadzenia i rozwiązywania wszystkich wrażliwych kwestii z zakresu pamięci narodowej, w tym dotyczących poszukiwań, ekshumacji, pochówków, upamiętnień, rekonstrukcji oraz ochrony miejsc pamięci i pochówków".
W wywiadzie przeprowadzonym z Antonem Drobowyczem chodziło o słowa Łukasza Jasiny, który stwierdził, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powinien przeprosić Polaków za Wołyń. Rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych ocenił w rozmowie z Onetem, że "Polacy wzięli jako państwo polskie odpowiedzialność za zbrodnie dokonywane przez nasze państwo na Ukraińcach". Pojawiło się "ale", bo - zdaniem Łukasza Jasiny - "brakuje takiej odpowiedzialności ze strony Ukrainy, choć bardzo wiele rzeczy się zmieniło na lepsze".
Ambasador Ukrainy opublikował krótkie stanowisko Kijowa na tak sformułowane oczekiwania Warszawy. "Jakiekolwiek próby narzucania Prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie co musimy w sprawie wspólnej przeszłości, są nieakceptowalne i niefortunne. Pamiętamy historię i apelujemy o szacunek a wyważenie w wypowiedziach, szczególnie w trudnych realiach ludobójczej agresji rosyjskiej" - napisał na Twitterze Wasyl Zwarycz. W drugiej części wpisu ambasador sprostował rzecznika resortu, który w wywiadzie, podkreślił, że "prezydent Wołodymyr Zełenski powinien powiedzieć wprost: przepraszam i proszę, prosimy o wybaczenie". Jasina dodał też, że kwestia Wołynia jest "na tyle ważna, że musi być załatwiana przez przywódców obu krajów". "Dobrze znana formuła prawdziwego pojednania w stosunkach ukraińsko-polskich, która została przyjęta przez hierarchów naszych Kościołów, brzmi: wybaczamy i prosimy o wybaczenie" - odpowiedział dyplomata.