Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) Parlamentu Europejskiego debatowała w poniedziałek na "pilnym" posiedzeniu na temat obowiązującej w Polsce ustawy "lex Tusk". Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders podkreślił ponownie, że Komisja Europejska przyjęła ją z "wielkim zaniepokojeniem", a sytuację w zakresie praworządności w Polsce określił jako "problematyczną". Przypomnijmy, że KE wypowiedziała się na temat ustawy jeszcze zanim weszła w życie, co - jak podkreślali komentatorzy - nie jest częstą praktyką.
Nadaje ona ciału czysto administracyjnemu bezprecedensowe uprawnienia wtrącania się w proces demokratyczny. Komisja Europejska w ubiegłym tygodniu zdecydowała się wszcząć procedurę naruszeniową przeciwko Polsce. Komisja uważa, że ta nowa ustawa w sposób nieuzasadniony wkracza w proces demokratyczny
- uzasadniał Didier Reynders. Komisarz przypomniał, że KE dała Polsce 21 dni kalendarzowych na odpowiedź na formalne pismo. - Jeżeli Polska nie ustosunkuje się do pisma Komisji, możemy kontynuować procedurę o naruszenie i może to zostać rozpoczęte bardzo szybko, tak by był to proces skuteczny - uzupełnił.
Vladimir Bilcik, europoseł z Europejskiej Partii Ludowej, ocenił, że poniedziałkowa debata dotyczy również "dewastujących konsekwencji ustawy, która mówi o stworzeniu komisji o wpływach rosyjskich w Polsce". - Popieramy tę procedurę o naruszenie. W tej chwili mamy poważne obawy, bo chyba jest to najpoważniejsza sytuacja, jaką widzimy nie od miesięcy, ale od lat - ocenił europoseł. Dodał, że według niego, aby zapewnić demokratyczny proces wyborczy w Polsce, TSUE powinien wdrożyć środek tymczasowy, czyli zawiesić działanie komisji weryfikacyjnej. Podobnie było w przypadku Izby Dyscyplinarnej SN - na wniosek KE Trybunał nakazał zawiesić jej działanie pod groźbą kar finansowych. Polska przegrała tę sprawę, co kosztowała obywateli 2,5 mld zł kary - wylicza RMF FM.
Na oskarżenia i groźby odpowiadali europosłowie PiS-u. Beata Kempa wyraziła swoje "absolutne oburzenie, że ingeruje się bez żadnej podstawy traktatowej w sprawy wewnętrzne jej kraju". - W moim kraju obywatele mają prawo wiedzieć, w jaki sposób wyglądały wpływy rosyjskie, w jaki sposób działała agentura, do kogo ta agentura rosyjska i sowiecka docierała, do jakich funkcjonariuszy publicznych - zastrzegła. Kempa dodała też, że jest to "kwestia suwerenności i wolności". Patryk Jaki poszedł dalej - zarzucił komisarzowi nieznajomość ustawy, którą krytykuje i stwierdził, że "chce zmienić rząd w Polsce". - Pan komisarz jest znany z tego, że jest zaangażowany politycznie w to, żeby użyć swoich wpływów, żeby zmienić rząd w Polsce. (...) Wierzę, że przyjdzie czas, że zostaną za to ludzie osądzeni - mówił Jaki.
Unijny komisarz ds. sprawiedliwości zapowiedział również, że KE zbada ostatnią nowelizację prawa wyborczego w Polsce. Podkreślił, że "nie można zmieniać kodeksu na mniej niż rok przed wyborami". - To jedna z zasad Komisji Weneckiej - tłumaczył komisarz. Podkreślił, że wyrok z 5 czerwca w sprawie procedur dyscyplinujących sędziów jest wiążący, a jeśli Polska go nie wdroży, wystąpi do TSUE o kary.
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: