W nocy z 23 na 24 maja doszło do tragedii w nowotarskim szpitalu. 33-letnia Dorota zmarła z powodu wstrząsu septycznego, będąc w piątym miesiącu ciąży. Według rodziny i adwokatki prowadzącej sprawę, lekarze mimo zagrożenia życia kobiety, nie zdecydowali się na przeprowadzenie zabiegu aborcji. - Doszło do naruszenia praw pacjentki, doszło do naruszania prawa do udzielania świadczeń zdrowotnych zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, doszło do naruszenia praw pacjenta do udzielania świadczeń zdrowotnych z należytą starannością, ale również prawa pacjenta do uzyskania rzetelnej, klarownej informacji o stanie zdrowia i tego, jaki jest plan terapeutyczny. Stwierdziliśmy również naruszenie praw pacjenta do dokumentacji medycznej w postaci nierzetelnego jej wypełnienia i braków w dokumentacji - wyliczał Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Łukasz Chmielowiec.
Śmierć Doroty, a wcześniej Izabeli z Pszczyny, czy Agnieszki z Częstochowy jest bezpośrednio łączona z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, kiedy uznano, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z konstytucją. Po śmierci 33-letniej Doroty, po raz kolejny na terenie całej Polski ruszają protesty pod hasłem "Ani Jednej Więcej". Protesty odbędą się również w Londynie, Berlinie i Wiedniu.
Reuters pisząc o sprawie Doroty wskazuje, że "wraz z Maltą, polskie przepisy antyaborcyjne należą do najbardziej restrykcyjnych w Europie". "Kraj wprowadził niemal całkowity zakaz przerywania ciąży, co wywołało masowe protesty" - przypomina agencja. ABC News pisze z kolei: "Przypadek Doroty jest najnowszym przypadkiem kobiety umierającej w szpitalu, gdzie próbowano utrzymać ciążę ze względu na obecność bicia serca płodu, dopóki nie było dla niej za późno. Dochodzi do tego po kontrowersyjnym zaostrzeniu i tak już restrykcyjnego prawa aborcyjnego w Polsce ponad dwa lata temu, co doprowadziło do masowych protestów w kraju".
Euronews również podkreśla surowość polskiego prawa aborcyjnego. "Polska ma jedne z najbardziej rygorystycznych przepisów aborcyjnych w Europie po tym, jak Trybunał Konstytucyjny orzekł w 2020 roku, że kobiety nie mogą przerywać ciąży, nawet jeśli płód ma poważne i nieodwracalne wady" - pisze portal. Irene Donadio z International Planned Parenthood Federation,w oświadczeniu przekazanym Euronews Next, napisała, że polskie ograniczenia aborcyjne "zabijają kobiety i krzywdzą rodziny". Stwierdziła także, że odmowa dostępu do aborcji jest formą "przemocy ze względu na płeć". "Ta ustawa ma realne konsekwencje dla kobiet, konsekwencje życia i śmierci, i jest to niewytłumaczalne, jak partia rządząca może nadal powodować tak wiele niepotrzebnego cierpienia" - czytamy.
The Canadian Press, kanadyjska narodowa agencja informacyjna, powołując się na Associated Press, pisze: "Śmierć 33-letniej kobiety w zeszłym miesiącu była drugim takim przypadkiem odnotowanym w południowej Polsce od września i wywołała dyskusje na temat tego, że lekarze boją się przeprowadzać aborcje, aby ratować kobiety w skomplikowanych ciążach".