Lakoniczny komunikat policji wywołał polityczne trzęsienie ziemi w Szkocji: "Pięćdziesięciodwuletnia kobieta została dziś [w niedzielę - red.] aresztowana jako podejrzana w związku z trwającym dochodzeniem dotyczącym finansowania Szkockiej Partii Narodowej". Chodzi o Nicolę Sturgeon - do niedawna pierwszą ministerkę Szkocji i szefową ugrupowania, które od ponad dekady dominowało w szkockiej polityce.
Od 2021 roku policja bada, czy Szkocka Partia Narodowa nie złamała prawa, wydając pieniądze przeznaczone na prowadzenie kampanii w sprawie szkockiej niepodległości na zupełnie inne cele. Chodzić ma o ponad 660 tysięcy funtów. W lutym Nicola Sturgeon zaskoczyła wszystkich, ogłaszając, że odchodzi ze stanowiska pierwszej ministerki. Tłumaczyła wówczas, że powody tej decyzji są przede wszystkim natury osobistej. W kwietniu do aresztu trafił mąż Nicoli Sturgeon i długoletni dyrektor wykonawczy partii. Zatrzymano też skarbnika ugrupowania. Obaj zostali zwolnieni bez postawienia zarzutów w oczekiwaniu na dalsze dochodzenia. Sprawa jest otwarta, śledztwo trwa.
Szkocka partia rządząca cały czas podkreśla, że będzie w stu procentach współpracować ze śledczymi. Ale część jej polityków i działaczy ma zastrzeżenia co do sposobu, w jaki policjanci prowadzą śledztwo. Przekonują na przykład, że Police Scotland niepotrzebnie i w sposób demonstracyjny zorganizowała przeszukania w domu byłej pierwszej ministerki. Policja zdecydowanie odpiera te zarzuty.