Ramzan Kadyrow, komentując atak dronowy na Kreml, do którego doszło nad ranem 30 maja, obarczył winą Ukrainę. Oskarżył władze w Kijowie o "terroryzm" i podkreślił, że rosyjska "reakcja na takie ataki nie powinna być ostra - powinna być brutalna". Przywódca Czeczenii zwrócił się przy okazji do państw zachodnich, aby "zastanowiły się, kogo sponsorują". - Kraje europejskie powinny również zastanowić się nad tym, kogo sponsorują i na jakich warunkach dostarczają uzbrojenie. To wróci, gdy Rosja zapuka do drzwi, na przykład, Niemiec lub Polski. I nie będzie czym odpowiedzieć, bo całe uzbrojenie zostało wydane Ukrainie - mówił.
Kilka dni temu Kadyrow znów zagroził Polsce i Niemcom, a także Francji. Zrobił to w rozmowie z czeczeńską agencją prasową Grozny Inform, chwaląc się możliwościami czeczeńskiego batalionu Achmat. - Siły specjalne Achmat, składające się z trzech dywizji, to wielka siła, która jest w stanie zająć Polskę, Francję i dotrzeć do Niemiec. I stanie się to w najbliższej przyszłości, jeśli przeciwnicy nie zmienią swojej taktyki - grzmiał Kadyrow.
Wypowiedź Kadyrowa udostępnił m.in. Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. "Polska, Francja, a dopiero potem Niemcy. Ciekawa kolejność" - zauważył jeden z komentujących.
Analitycy z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną są przekonani, że znaczenie Czeczenów w wojnie w Ukrainie może wzrosnąć po wycofaniu się z Bachmutu grupy Wagnera, które zapowiedział Jewgienij Progożyn. "Rosyjskie dowództwo wojskowe najprawdopodobniej wydało rozkaz siłom szefa Republiki Czeczeńskiej Ramzana Kadyrowa, aby rozpocząć działania ofensywne na Ukrainie po wycofaniu sił grupy Wagnera spod Bachmutu. (...) Kreml może dążyć do ponownego uczynienia z oddziałów Kadyrowa głównej siły ofensywnej" - napisano w dokumencie. Więcej szczegółów w tym artykule.