Co tak naprawdę stało się z zaporą Nowa Kachowka w nocy z poniedziałku na wtorek jeszcze nie wiemy. Ukraińcy twierdzą, że Rosjanie zdetonowali przygotowane jeszcze jesienią materiały wybuchowe i nawet podają numer oddziału oraz nazwisko generała, który wydał rozkaz. Rosjanie albo twierdzą, że zapora się zawaliła w wyniku uszkodzeń odniesionych po ukraińskim ostrzale jesienią, albo że po prostu teraz Ukraińcy ją zbombardowali.
Skutki rozgrywającej się właśnie ogromnej katastrofy będą miały poważne następstwa odczuwalne dla obu stron. Gwałtowana powódź poniżej zniszczonej zapory praktycznie zamrozi działania bojowe na tym obszarze na wiele miesięcy. Na razie trwa pośpieszna ewakuacja żołnierzy obu stron z wysp na rzece i z terenów podmokłych na jej brzegach.
Sytuacja na tym odcinku Dniepru od miesięcy była stabilna. Trwały walki na małą skalę, toczone głównie przy pomocy grup dywersyjnych sił specjalnych, do tego nękanie się dronami i wzajemne ostrzały artyleryjskie. Obie strony umocniły się na swoich brzegach i do ich obrony zostawiły jedynie stosunkowo nieliczne oddziały o małej wartości bojowej. Wszystkie inne zostały przerzucone dalej na wschód po wycofaniu się Rosjan z Chersonia na przełomie października i listopada.
Dniepr poniżej zapory był bardzo szeroki, od 300-400 metrów do nawet około kilometra. Dodatkowo lewy brzeg, ten kontrolowany przez Rosjan, był bardzo niski i podmokły. Dominowały na nim liczne rozlewiska, wysepki, bagna i niewielkie odnogi Dniepru. Od miesięcy pojawiały się sugestie, w tym ze strony Rosjan, że Ukraińcy być może będą próbowali przeprowadzić poważną operację desantową przez rzekę w ramach swojej dużej ofensywy. Ukraińcy podgrzewali takie spekulacje, publikując co jakiś czas nagrania ćwiczeń przeprawiania się przez przeszkody wodne.
Cały czas był to jednak mało realny scenariusz. Przy tak szerokiej rzece i tak trudnym jednym brzegu, byłoby to wielkie wyzwanie inżynieryjne, obarczone poważnym ryzykiem porażki i ciężkich strat. Nie można było jednak wykluczyć, że Ukraińcy będą chcieli to zrobić właśnie dlatego, że wydaje się to mało prawdopodobne. Zyski z zaskoczenia Rosjan i zaatakowania ich słabo bronionej flanki mogłyby być duże.
Teraz to już jednak przeszłość. Skutki zniszczenia zapory Nowa Kachowka będą takie, że wojna już na całym froncie biegnącym po Dnieprze zostanie praktycznie zamrożona. Według symulacji rozlewisko rzeki będzie miało teraz od kilku kilometrów szerokości w najwęższych miejscach po kilkanaście w najszerszych. Dodatkowo nurt będzie nieprzewidywalny, pełen nowych płycizn i z zupełnie nierozpoznanymi brzegami. Nawet kiedy woda ze zbiornika wyleje się i jej poziom opadnie, to pozostaną nowe rozległe obszary podmokłe, ogromne ilości nowo naniesionych osadów i zdewastowana infrastruktura. Względne unormowanie się sytuacji najpewniej zajmie miesiące. Organizowanie operacji desantowej w takich warunkach, przy szczupłych ukraińskich siłach, jest skrajnie trudne do wyobrażenia.
Nie zmieni tego fakt, że podnosząca się właśnie gwałtownie woda zaleje i zmyje głównie pozycje rosyjskie na wspomnianym niższym lewym brzegu. Tworzone miesiącami umocnienia i pole minowe zostaną zdewastowane. Nie będzie się dało szybko ich odbudować. Rosjanie stworzyli jednak głęboki system umocnień. W tym sensie, że nie były one wszystkie umieszczone tuż przy brzegu, ale rozciągają się na wiele kilometrów dalej. Tak naprawdę to pas punktowych umocnień ciągnie się prawie sto kilometrów wstecz aż do Krymu. Powódź zniszczy więc jedynie wysunięte pozycje Rosjan. Nie uczyni ich bezbronnymi.
Pozostaje jeszcze kwestia nieuniknionego spadku poziomu wody w zbiorniku zniszczonej zapory. Zbiornik Kachowski jest ogromny. Ciągnie się na ponad 200 kilometrów aż do miasta Zaporoże. Miejscami ma szerokość przekraczającą 20 kilometrów i dla wojska stanowi bardzo poważną przeszkodę naturalną. Od pierwszego miesiąca wojny, kiedy Rosjanie stanęli na południowym brzegu, walki ograniczały się do artylerii, dronów i rajdów sił specjalnych. Teraz zbiornik gwałtownie się zmniejszy, choć najpewniej nadal będzie poważną przeszkodą. Zwłaszcza że jego byłe dno będzie najpewniej jeszcze tygodniami muliste i podmokłe.
Jest prawdopodobne, że obie strony wycofają teraz jeszcze więcej sił z rejonu dolnego odcinka Dniepru. Ryzyko jakichś większych operacji desantowych czy dywersyjnych właśnie znacząco tam spadło. Rosjanie będą mogli wzmocnić swoje odwody na froncie od Zaporoża do Doniecka, gdzie Ukraińcy właśnie znacząco wzmocnili presję i atakują na poważną skalę. Nie będą to jednak jakieś wielkie posiłki. Wzdłuż Dniepru Rosjanie mają mieć 2-3 brygady (do kilkunastu tysięcy ludzi w optymalnych warunkach) i najpewniej jakąś jednak zostawią. Nie będzie to więc coś, co istotnie zamieni równowagę sił w rejonach intensywniejszych walk.
Jest przy tym możliwe, że obie strony stają właśnie przed problemem, jakim będzie wspomniane zwężenie się zbiornika Kachowskiego na odcinku około stu kilometrów nad zniszczoną zaporą. Oba brzegi są tam wysokie. Powstanie więc teraz błotnista dolina o szerokości minimalnie trzech kilometrów z rzeką pośrodku. Ciągle obszar mało wdzięczny do przeprawy, ale po kilku tygodniach ciepłej słonecznej pogody, kiedy osady z dna zbiornika wyschną? Dodatkowo Ukraińcy kontrolują pięć kolejnych dużych zapór w górnym biegu rzeki. Ograniczając spuszczanie z nich wody, mogą dodatkowo obniżyć poziom wody w zbiorniku Kachowskim i zmniejszyć powódź w dolnym biegu rzeki. To jednak tylko spekulacja. Sytuacja jest bezprecedensowa i nie łatwo publicznie dostępnych danych mogących powiedzieć, co dokładnie się stanie ze zbiornikiem Kachowskim po takiej katastrofie.