Wśród aresztowanych są między innymi przywódca jednej z działających w Hongkongu partii opozycyjnych Chan Po Ying, a także 67-letnia aktywistka Alexandra Wong. Została zatrzymana, gdy niosła kwiaty koło Victoria Park, gdzie w poprzednich latach organizowano obchody rocznicy. Do mediów społecznościowych trafiło nagranie, na którym widać 67-latkę z rękami podniesionymi do góry (w prawej dłoni trzyma bukiet kwiatów), odprowadzaną siłą przez grupę policjantów.
W Hongkongu, który od 1997 roku cieszył się autonomią, obchodzenie rocznicy masakry - tradycyjnie poprzez czuwanie przy świecach - było możliwe do roku 2020, kiedy władze zabroniły uroczystości z powodu pandemii COVID-19. Później w Hongkongu wprowadzono restrykcyjne prawo o bezpieczeństwie narodowym, które uniemożliwia przeprowadzanie antyrządowych demonstracji. Jak relacjonuje "The Guardian", w ten weekend reporterzy byli świadkami zatrzymań co najmniej 10 osób. Jeszcze w sobotę cztery osoby zostały zatrzymane w związku z "zakłócaniem porządku". W niedzielę po południu policjanci rozstawili namiot w pobliżu ruchliwej ulicy w Hongkongu, gdzie przesłuchiwano mieszkańców - tak, aby nie widzieli tego świadkowie.
Przygotowania do 4 czerwca władze Hongkongu rozpoczęły już kilka tygodni wcześniej - relacjonuje "Guardian". Policja przejęła pomnik Kolumna Wstydu, który powstał w ósmą rocznicę wydarzeń na placu Tiananmen. Z bibliotek zaś usunięto książki na temat masakry. Debby Chan, była prodemokratyczna radna, relacjonowała kilka dni temu, że policja wypytywała ją o plany na 4 czerwca. Stało się to po tym, jak ogłosiła na Facebooku, że zamierza rozdawać świece czuwającym w dniu rocznicy. Hong Kong Free Press poinformował z kolei w niedzielę o polskim studencie, który uklęknął w Victoria Park i zapalił świeczkę. Jak informuje agencja prasowa, został przeszukany i pouczony, aby "więcej tego nie robił".
4 czerwca 1989 roku chińska armia zaatakowała studentów, demonstrujących na placu Tiananmen w centrum Pekinu przeciwko rządom komunistycznym. Według oficjalnych informacji zginęło 200 osób, ale według ujawnionych w 2017 roku dokumentów brytyjskiej dyplomacji mogło zginąć nawet 10 tysięcy ludzi. Przez dekady w Chinach jedynie w Hongkongu można było obchodzić rocznicę wydarzenia. Chińskie władze dołożyły wszelkich starań, aby wymazać z pamięci opinii publicznej te wydarzenia. Informacji na temat masakry na placu Tiananmen nie ma w kontrolowanym przez rząd internecie.
"Ile represji, pieniędzy i pokoleń potrzeba, aby przepisać historię? Chiny z powodzeniem testują to na własnym społeczeństwie. Dziś rocznica masakry na Tiananmen, o której młode pokolenie - pomimo możliwość dostępu do niecenzurowanego internetu - nie wie nic" - komentuje na Twitterze Tomasz Sajewicz, dziennikarz zajmujący się Chinami.