Zaporoska Elektrownia Jądrowa jest pod rosyjską okupacją od marca 2022 roku. Wówczas pojawiły się obawy dotyczące bezpieczeństwa zakładu, ponieważ w budynek uderzały pociski i rakiety. Obecnie pięć z sześciu reaktorów znajdujących się na jej terenie jest nieaktywna.
Reporterzy Sky News rozmawiali z pracownikami największej elektrowni atomowej w Enerhodarze (południowo-wschodnia Ukraina). Dwóch mężczyzn, którzy prosili o zachowanie anonimowości, ostrzegli, że może dojść do skażenia radioaktywnego na terytorium Europy, Rosji czy Morza Śródziemnego. Stwierdzili również, że sytuacja w elektrowni jest bardzo poważna. - Poziom skażenia radioaktywnego będzie wysoki, a przede wszystkim jego obszar wyniesie tysiące kilometrów kwadratowych lądu i morza. Byłoby o wiele gorzej niż w Fukushimie i Czarnobylu - powiedział jeden z mężczyzn w rozmowie ze Sky News. Eksperci nuklearni mają podzielone zdania na ten temat - jedno uważają, że taka sytuacja jest możliwa, kolejni zaprzeczają.
Od marca zeszłego roku, gdy elektrownia została zdobyta przez Rosjan, stale jest narażona na ataki i awarie. W związku z rosyjską okupacją około siedem razy doszło do przerw w dostawie prądu, choć od blisko 40 lat działała bez przerwy. Według pracowników zapasowe generatory nie są obecnie prawidłowo konserwowane, co wynika z braku personelu - przed wojną pracowało tam około 11 tys. osób, a teraz może ich być zaledwie 3,5 tys.
- Panuje tam deficyt pracowników do napraw, którzy faktycznie mogą wykonywać czynności serwisowe i naprawiać problemy. Jakość pracowników jest niższa, ponieważ wykwalifikowany personel odszedł. Tak więc ogólnie sytuacja się pogarsza - powiedział jeden z mężczyzn, cytowany przez Sky News. Rosja stale atakuje linie energetyczne w celu zakłócenia dostaw energii do Ukrainy, które są niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa stacji w Zaporożu.
Według Ministerstwa Obrony Ukrainy, Rosja może symulować poważny wypadek, taki jak wyciek radioaktywny w celu zatrzymania ukraińskiej kontrofensywy w południowej części Ukrainy. Rosjanie mieli też przenosić broń i amunicję na teren elektrowni. - Wiedzą, że ukraińskie siły zbrojne nie będą ostrzeliwać stacji. Dlatego mnożą tutaj liczbę żołnierzy i pojazdów, bo gdyby zrobili to w innym miejscu, na pewno zostaliby ostrzelani przez siły zbrojne Ukrainy - przekazał jeden z mężczyzn.
- Rzecz w tym, że półtora miesiąca temu na elektrowni było mało żołnierzy, a teraz jest ich dwa razy więcej, co oznacza, że zdecydowanie przygotowują się do kontrofensywy - dodał. Jak przekazuje Sky News, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej wyraża poważne zaniepokojenie sytuacją elektrowni jądrowej i wzywa do natychmiastowej demilitaryzacji tego obszaru.