Eksperci zajmujący się wojną w Ukrainie podkreślają, że atak rosyjskich ochotników na obwód biełgorodzki to wydarzenie istotne w kontekście dalszego przebiegu konfliktu. Opinie na temat długotrwałych skutków operacji przeprowadzonej przez antyputinowskich partyzantów są jednak podzielone. Pojawiają się głosy, że działania Legionu "Wolna Rosja" oraz Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego pokazały światu poważne braki kadrowe Rosjan oraz ich problemy ze sprzętem. Inni uważają z kolei, że atak w Biełgorodzie nie ma aż tak istotnego znaczenia w kontekście informacyjnego wymiaru wojny w Ukrainie, choć można uznać te wydarzenia za propagandowy sukces Kijowa.
Konsekwencje ataku na obwód biełgorodzki przeanalizował m.in. Sławomir Zagórski, historyk i dziennikarz zajmujący się kwestiami związanymi z obronnością. W tekście opublikowanym przez Wirtualną Polskę Zagórski uważa, że Rosjan "zawiodło wszystko, łącznie z papierowymi umocnieniami i sprzętem", a międzynarodowa opinia publiczna dostrzegła słabość rosyjskiego wojska.
"Linie obronne mają sens, jeśli są obsadzone wyszkolonymi i dobrze wyposażonymi ludźmi. W tym przypadku tak nie było, a rosyjsko-ukraińska granica stała otworem. Nie było nikogo, kto powstrzymałby rajd. Pokazuje to, jak wielkie braki mają Rosjanie, zarówno pod względem sprzętowym, jak i ludzkim. Wypad na Biełgorod obnażył wszelkie niedostatki rosyjskiej armii" - napisał Sławomir Zagórski. Zdaniem dziennikarza dzięki działaniom rosyjskich ochotników walczących po stronie Ukrainy "cały świat mógł zobaczyć, że Federacja Rosyjska jest kolosem na glinianych nogach".
Na ten aspekt wydarzeń w Biełgorodzie zwrócił uwagę także dziennikarz portalu Gazeta.pl Maciej Kucharczyk. Z jego komentarza wynika, że porażka Rosjan w Biełgorodzie nie jest dla nich tak dotkliwa, jak przedstawia to Sławomir Zagórski. Jednocześnie Kucharczyk też dostrzega korzyści odniesione przez Ukraińców wskutek ataku w obwodzie biełgorodzkim.
"Ukraina, korzystając z tego, co ma, osiągnęła poważny sukces. Bo choć terenu nie zdobyto, strat w ludziach i sprzęcie prawie nie zadano, żadnego realnego buntu w Rosji nie wzniecono, to jednak propagandowo zyskano wiele. Warto zwrócić uwagę, że za sprawą rajdu temat utraty Bachmutu zniknął w tle. Ukraińcy mieli dwa dni radości i zalew memów na temat tworzenia 'Biełgorodzkiej Republiki Ludowej' i odpłacania się Rosjanom za brudne zagrywki w 2014 roku. Rosjanie mieli dwa dni chaosu i informacji o walkach na własnym terytorium, zamiast świętowania bachmuckiej wiktorii. Rosjanie i ich zwolennicy twierdzą teraz, że tracenie ludzi i sprzętu dla memów oraz chwilowej uciechy to dowód na głupotę Ukraińców. Pomijają jednak fakt, że podczas wojen morale społeczeństwa ma ogromne znaczenie i warto o nie dbać" - zauważył Maciej Kucharczyk.