Putinowi spodobała się mapa z XVII wieku. "Nie ma na niej Ukrainy". "Sowiecka władza ją stworzyła"

Katarzyna Rochowicz
Do sieci trafiło nagranie, na którym Władimir Putin dyskutuje z prezesem Sądu Konstytucyjnego nad mapą z XVII wieku. - Dlaczego tę mapę tu przyniosłem? Władimirze Władimirowiczu, bo nie ma na niej Ukrainy - mówił Walerij Zorkin.
Zobacz wideo "Putin postawił wszystko na jedną kartę. Dał ostatnią szansę generałom"

We wtorek 23 maja na stronie rządowej Kremla opublikowano zdjęcia ze spotkania Władimira Putina z prezesem Sądu Konstytucyjnego Walerijem Zorkinem. Do sieci trafiło nagranie z tego spotkania, na którym rosyjscy politycy przyglądają się XVII-wiecznej mapie.

 

Putin i mapa z XVII wieku. "To sowiecka władza stworzyła sowiecką Ukrainę"

- Odnaleźliśmy francuską mapę z czasów króla Ludwika XIV, z drugiej połowy XVII wieku. Dlaczego tę mapę tu przyniosłem? Władimirze Władimirowiczu, bo nie ma na niej Ukrainy - powiedział Zorkin. Jeśli mapa faktycznie pochodzi z XVII w., to Ukrainy, jak i innych państw na niej nie ma. Znajduje się za to na pewno Rzeczpospolita Obojga Narodów (Polska i Litwa) oraz Rosja. - Oczywiście, to jest bardzo dobrze znany fakt. To sowiecka władza stworzyła sowiecką Ukrainę. Aż do tego czasu Ukraina nie istniała w historii ludzkości - mówił Putin. "Nie zauważył napisu 'Vkraine ou Pays des Cosaques' (Ukraina, Kraj Kozaków) w samym środku dużej części historycznych ziem Ukrainy. Nawiasem mówiąc, Krym na mapie należy do Tatarów krymskich" - zauważa Anton Heraszczenko, doradca szefa MSW Ukrainy na swoim Twitterze. 

Dziennikarka CNN Erin Burnett w komentarzu do materiału wideo wyemitowanego przez stację na temat mapy zauważa, że idąc tokiem myślenia Putina, możemy dojść do czasów, kiedy Moskwę założyli władcy Wielkiego Księstwa Kijowskiego.

Konferencja antyputinowskich partyzantów Antyputinowscy partyzanci opuścili Rosję. "Wróg pokonany"

Rosjanie najechali Rosję. Operacja wojskowa w Biełgorodzie zakończona

Partyzanci z Legionu "Wolność Rosji" i "Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego" poinformowali w środę o zakończeniu trzydniowej operacji w obwodzie biełgorodzkim. Zapowiedzieli jednak, że wrócą na teren Rosji, by "zwrócić prawdę i sprawiedliwość". Żołnierze przekazali, że operacja w rejonie grajworońskim w obwodzie biełgorodzkim w Rosji "zakończyła się sukcesem, a jej cele zostały osiągnięte". 

"Wróg pokonany, część haniebnie uciekła; zdobyliśmy dużą ilość sprzętu i wzięliśmy jeńców. Nie zdradzimy idei Wolnej Rosji, nadziei Rosjan, zwrócimy Rosji prawdę i sprawiedliwość. Przyjdziemy ponownie. Biełgorod, Briańsk, Kursk, Woroneż, Rostów, Moskwa - czekajcie na nas" - czytamy na kanale "Wolności" Rosji na Telegramie. "W obwodzie biełgorodzkim byliśmy świadkami braku skrupułów i okrucieństwa wojsk Putina: podczas gdy legioniści przechodzili przez osady, nie dotykając miejscowych, artyleria armatnia i samoloty Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej działały w pokojowych miastach. Czy to ta sama troska o obywateli, o której mówi Kreml? Udowodniliśmy, że wojska Putina były zupełnie nieprzygotowane do zorganizowanego oporu Rosjan i gotowe są zmieść z powierzchni ziemi własne miejscowości, aby nie okazać słabości" - dodano.

Część rosyjskich mediów niezależnych informowała, że walki partyzantów z funkcjonariuszami sił porządkowych wywołały panikę wśród cywilów, którzy uciekli ze swoich domów oraz masowo ewakuowali się z terenów obwodu. 

Więcej o: