Działacze Legionu "Wolność Rosji" i "Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego" wystąpili w środę na wspólnej konferencji prasowej w jednym z przygranicznych obwodów Ukrainy. Przekazali, że operacja w rejonie grajworońskim w obwodzie biełgorodzkim w Rosji "zakończyła się sukcesem, a jej cele zostały osiągnięte".
"Wróg pokonany, część haniebnie uciekła; zdobyliśmy dużą ilość sprzętu i wzięliśmy jeńców. Nie zdradzimy idei Wolnej Rosji, nadziei Rosjan, zwrócimy Rosji prawdę i sprawiedliwość. Przyjdziemy ponownie. Biełgorod, Briańsk, Kursk, Woroneż, Rostów, Moskwa - czekajcie na nas" - czytamy na kanale "Wolności" Rosji na Telegramie.
"W obwodzie biełgorodzkim byliśmy świadkami braku skrupułów i okrucieństwa wojsk Putina: podczas gdy legioniści przechodzili przez osady, nie dotykając miejscowych, artyleria armatnia i samoloty Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej działały w pokojowych miastach. Czy to ta sama troska o obywateli, o której mówi Kreml? Udowodniliśmy, że wojska Putina były zupełnie nieprzygotowane do zorganizowanego oporu Rosjan i gotowe są zmieść z powierzchni ziemi własne miejscowości, aby nie okazać słabości" - dodano.
Antyputinowscy partyzanci twierdzą również, że wykorzystali na terytorium Rosji sprzęt, który "armia kremlowskich zombie zabrała Siłom Zbrojnym Ukrainy w okolicach Bachmutu". Poinformowano, że straty wśród partyzantów to dwóch zabitych i dziesięciu ranny. "Wieczna chwała umarłym i cześć żywym! Wrócimy do domu: do Biełgorodu, do Moskwy i do Władywostoku. Rosja będzie wolna!" - zapowiedzieli.
Od kilku poniedziałku przy granicy z ukraińskim obwodem sumskim działały złożone z Rosjan proukraińskie oddziały partyzanckie. Część rosyjskich mediów niezależnych informowała, że walki partyzantów z funkcjonariuszami sił porządkowych wywołały panikę wśród cywilów, którzy uciekli ze swoich domów. Moskwa w odpowiedzi na działania Legionu "Wolność Rosji" i "Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego" musiała ściągnąć do obwodu biełgorodzkiego dodatkowe jednostki.