W poniedziałek na pokładzie lotniskowca USS Gerald R. Ford znajdującego się na wodach duńskich Morza Północnego pojawili się m.in. dowódca VI Floty Stanów Zjednoczonych oraz Sił Uderzeniowych i Wsparcia Marynarki Wojennej NATO (STRIKFORNATO) wiceadmirał Thomas E. Ishee, ambasador USA w Norwegii Mark Nathanson i szef norweskich sił zbrojnych gen. Eirik Kristoffersen. Obecnie trwają wspólne ćwiczenia VI Floty USA i STRIKFORNATO. Zakończą się w piątek.
- Cóż za wspaniały dzień, przebywanie na pokładzie Geralda R. Forda z naszymi norweskimi sojusznikami, co wzmacnia stosunki między USA a Norwegią. Z niecierpliwością czekam na nasze wspólne operacje na północnej flance NATO, które poprawią interoperacyjność, utrzymają swobodę żeglugi na wodach międzynarodowych, odstraszą agresję i przygotują nas do obrony naszych narodów i Sojuszu - mówił w poniedziałek wiceadmirał Thomas E. Ishee.
Norweskie media informują, że USS Gerald R. Ford ma zacumować w tym tygodniu w Oslo. Spotkało się to już z ostrą reakcją rosyjskiej ambasady w Norwegii. "Na północy nie ma spraw, które wymagałyby rozwiązania militarnego, ani tematów wymagających interwencji z zewnątrz. Biorąc pod uwagę, że w Oslo przyznano, że Rosja nie stanowi bezpośredniego zagrożenia militarnego dla Norwegii, takie demonstracje siły wydają się nielogiczne i szkodliwe" - skomentowała ambasada w rozmowie z norweską agencją NTB.
Tymczasem Norwegia ma przekazać Ukrainie kolejne dostawy broni. Do ukraińskiej armii mają trafić między innymi systemy obrony powietrznej typu NASAMS, amerykańskie wyrzutnie rakietowe MLRS oraz systemy radarowe ARTHUR. Wsparcie ogłoszono we wtorek po wizycie w Norwegii przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Rusłana Stefańczuka. Władze w Oslo zobowiązały się ustanowić fundusz pomocowy dla Ukrainy o wartości 75 milionów norweskich koron. Pieniądze z tego funduszu będą przeznaczone na zakup broni dla Kijowa oraz na odbudowę kraju po wojnie.
Pod koniec kwietnia Moskwa uznała 10 norweskich dyplomatów za persona non grata. Miała to być odpowiedź za odesłanie z Oslo 15 dyplomatów rosyjskich. "Postrzegamy decyzję Rosji jako akt zemsty. Wszyscy nasi dyplomaci w Rosji wykonują normalną pracę dyplomatyczną. Rosyjskie władze doskonale zdają sobie z tego sprawę" - komentowała wówczas rzeczniczka norweskiego MSZ Ragnhild Simenstad. 13 kwietnia norweskie MSZ poinformowało o wydaleniu z kraju 15 rosyjskich dyplomatów. Norweskie władze określiło wydalonych pracowników rosyjskiej misji dyplomatycznej "oficerami wywiadu", zajmujących się "tematami, niemającymi nic wspólnego z pracą dyplomatyczną".