22 maja dwie grupy rosyjskich ochotników zaatakowały miejscowości znajdujące się w obwodzie biełgorodzkim. Kreml nazywa członków Legionu "Wolna Rosja" oraz Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego "sabotażystami", a walkę z nimi określa mianem "operacji antyterrorystycznej". Dziennikarze próbują natomiast dowiedzieć się jak najwięcej o celach Rosjan, którzy przeciwstawiają się Władimirowi Putinowi. W przestrzeni medialnej pojawiają się także nowe informacje o niejednoznacznej przeszłości, jaka ma charakteryzować te grupy partyzanckie.
Rosyjski Korpus Ochotniczy po raz pierwszy zyskał szerszy rozgłos w marcu bieżącego roku. Opisywaliśmy, że członkowie tej formacji przyznali się wówczas do ataku na obwód briański, który znajduje się - tak samo, jak Biełgorod - przy granicy z Ukrainą. Już wtedy Moskwa uznała ich działania za operację o charakterze terrorystycznym. Przedstawiciele Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego stwierdzili z kolei, że są jednostką podległą dowództwu ukraińskich sił zbrojnych, co ma ich odróżniać od Legionu "Wolna Rosja". Ukraiński wywiad stoi na stanowisku, że obie grupy działają "autonomicznie na terenie Rosji" i nie są kontrolowane przez władze w Kijowie.
Media interesowały się już w przeszłości Rosyjskim Korpusem Ochotniczym, co przypomniało BBC. W artykule opublikowanym na stronie brytyjskiego nadawcy, Denisa Nikitina - przywódcę tej organizacji -nazwano "rosyjskim nacjonalistą". Wspomniano również o śledztwie, jakie w 2020 roku przeprowadzili ukraińscy dziennikarze. Na podstawie zgromadzonego materiału wysnuto wniosek, że Nikitin był w przeszłości powiązany z grupami neonazistowskimi.
Na temat Denisa Nikitina wypowiedział się także korespondent wojenny Onetu Marcin Wyrwał, który rozmawiał z przywódcą Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego oraz innym liderem organizacji, Aleksandrem Fartuną. - Zawsze mówią: my nie walczymy z Rosją, my walczymy z rosyjskim reżimem, czyli z Putinem. Musieli uciekać z Rosji, przenieśli się do Kijowa. Mieszkali tam, traktowali Ukrainę jako swój dom i nagle rozpoczęła się rosyjska inwazja i ludzie, dla których Ukraina była domem, nagle bali się wychodzić na ulicę, do sklepu. [...] W pewnym momencie, dzięki swoim kontaktom zaczęli walczyć nielegalnie, nieformalnie, w jakichś jednostkach ukraińskich. Potem pozwolono im stworzyć własną jednostkę rosyjską. Bardzo uważnie im się przyglądano, musieli trzy, cztery razy więcej pokazać, niż Ukraińcy, którzy walczyli obok nich. To dało im bardzo duże doświadczenie - powiedział Marcin Wyrwał.
Korespondent Onetu stwierdził również, że Korpus Ochotniczy to "podstawowa jednostka rosyjska", podczas gdy Legion "Wolna Rosja" jest formacją "złożoną z Rosjan, ale nie tylko, bo są tam też Białorusini i prawdopodobnie obywatele innych państw". Wyrwał nawiązał także do przeszłości rosyjskich ochotników walczących po stronie Ukrainy. - To jest niesamowita historia. Ci ludzie jeszcze, kiedy zaczęła się rosyjska inwazja, nie mieli żadnego doświadczenia wojskowego. To nie są grzeczni chłopcy, bo doświadczenie zdobywali na salach treningowych MMA, na stadionach jako tak zwani chuligani, kibole. Natomiast doświadczenie wojskowe bardzo szybko i bardzo intensywnie zaczęli zdobywać po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji - stwierdził korespondent wojenny Onetu.