Zespół ratowników Vlahita pełnił służbę w paśmie górskim Hasmas położonym w środkowej Rumunii. Niespodziewanie na ich drodze pojawiły się dwa małe niedźwiadki wymagające natychmiastowej pomocy. Jednego z nich udało się uratować, niestety dla drugiego było już na to za późno.
Na pierwszą sierotę natrafiono w piątkowe popołudnie w Dolinie Vargyas. Zespół ratowników górskich otrzymał zgłoszenie o małym niedźwiadku, który znalazł się przypadkiem w pobliżu uczęszczanej trasy turystycznej. Po przybyciu na miejsce ratownicy zastali bardzo osłabionego młodego osobnika, który praktycznie nie reagował na bodźce takie jak dźwięki czy światło. Maluch odszedł, nim zdołano udzielić mu jakiejkolwiek pomocy medycznej.
"W przyrodzie staramy się jak najszybciej pomagać tym, którzy nas potrzebują, czy to ludzie, czy dzikie zwierzęta, a często wczesne wołanie o pomoc oddziela życie od śmierci. Prosimy o jak najszybszą informację, jeśli podczas wędrówki spotkacie kogoś potrzebującego pomocy" - zaapelowali członkowie grupy Vlahita na swoim facebookowym profilu.
Co zaskakujące już w przeciągu dwóch następnych dni los postawił na drodze górskich ratowników kolejnego niedźwiadka wymagającego opieki człowieka. Kilkumiesięczny osobnik został odkryty na terenie Doliny Vargyas, gdy przesiadywał samotnie na drzewie. Wszystko wskazuje na to, że osłabiony maluch miał za sobą samotnie spędzoną noc. Nie wiadomo co stało się z jego matką, jednak scenariusz, w którym samica po prostu porzuciła swoje młode, jest mało prawdopodobny. U niedźwiedzi takie sytuacje zdarzają się bowiem niezwykle rzadko.
Ratownicy zgłosili odnalezienie zwierzęcia Krajowej Agencji Chronionych Obszarów Przyrody Rumunii (ANANP), a następnie przekazali je do jednego z jej ośrodków zlokalizowanego w mieście Targu Mures. Wstępnie wykluczono możliwość pokrewieństwa pomiędzy dwoma znalezionymi osobnikami, ze względu na dużą odległość dzielącą miejsca ich znalezienia.