W obwodzie biełgorodzkim obowiązuje stan "operacji antyterrorystycznej". W rejon walk ściągnięto oddziały wojskowe. Część mieszkańców okolicznych wsi została ewakuowana, a pozostali ukryli się w piwnicach. Gubernator Biełgorodu, Wiaczesław Gładkow, opublikował na Telegramie aktualizację w tej sprawie. "Prowadzone są wszelkie niezbędne działania ze strony organów ścigania. Czekamy na zakończenie ogłoszonej wczoraj operacji antyterrorystycznej" - napisał. Wezwał mieszkańców Grajworonu, aby nie wracali do swoich domów, ponieważ "jeszcze nie warto". Przekazał także, że podczas ewakuacji zginęła jedna kobieta, a co najmniej osiem osób zostało rannych. Ponadto miało zostać uszkodzonych kilka budynków.
Jak podaje "The Guardian", doradca ministra obrony Ukrainy Jurij Sak w rozmowie z brytyjskim Times Radio powiedział, że Ukraina jest przekonana, że incydent w Biełgorodzie nie będzie ostatnim. "Jest dla nas dość zaskakujące, że tak długo zajęło rosyjskim powstańcom i rosyjskim partyzantom zwiększenie aktywności w zakresie prób pozbycia się terrorystycznego reżimu, który powoduje śmierć i zniszczenie na Ukrainie i izoluje Rosję na arenie międzynarodowej. Zginęło ponad 200 000 rosyjskich żołnierzy. Najwyraźniej punkt krytyczny został osiągnięty".
"Dlaczego dzieje się to teraz? Ponieważ ukraińskie siły zbrojne ujawniły, że Rosja jest papierowym tygrysem. Pokazaliśmy, że Rosja może i powinna zostać pokonana na polu bitwy. To właśnie robimy na Ukrainie" - dodał. Jego zdaniem Rosjanie walczący po stronie ukraińskiej mają nadzieję na zmiany i "nie chcą być częścią tej zbrodni" Federacji Rosyjskiej. Dodał jednak, że Ukraina nie jest bezpośrednio zaangażowana w działania grupy buntowniczej, jednak ma podobne poglądy. "Myślę, że cel tych działań został wczoraj wyartykułowany przez ludzi, którzy je popełnili. Powiedzieli, że chcą zdemilitaryzować tę część Rosji. Chcą, aby wojna zniknęła z ich terytorium" - stwierdził. "Jest to zgodne z naszymi celami. Ponieważ wierzymy, że aby Ukraina i Europa były bezpieczne, po pokonaniu Rosji na polu bitwy wszyscy będziemy musieli ustanowić strefę zdemilitaryzowaną w jakiejś formie w niektórych częściach Rosji" - dodał.
Walki wybuchły wzdłuż rosyjskiej granicy z Ukrainą w poniedziałek po tym, jak samozwańcze rosyjskie siły partyzanckie twierdziły, że po raz pierwszy w wojnie zajęły przygraniczną wioskę w Rosji. "Legion Wolności Rosji", który określa się jako antykremlowska milicja dążąca do wyzwolenia Rosji od Władimira Putina, powiedział, że przekroczył granicę i najechał osadę Kozinka, wysyłając jednostki do miasta Grajworon w rosyjskim regionie Biełgorod.
Materiał filmowy z nalotu, rzekomo z przejścia granicznego w Grajworonie, pokazał ofiary, w tym rosyjskiego oficera leżącego twarzą w dół w kałuży krwi obok rosyjskich paszportów i innych dokumentów rozrzuconych na podłodze. Na nagraniu pokazano również pojazdy opancerzone, które zdawały się najeżdżać posterunek.
Akcje wojskowe w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim zdaniem ekspertów obnażają słabość Rosjan. Poza poniedziałkowym atakiem jednostek rosyjskich walczących po stronie Ukrainy na dwie rosyjskie wsie, na linii ognia znalazły się także budynki Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Z przekazów na Telegramie wynika, że budynek FSB został zaatakowany przez drona. Doszło tam do eksplozji, a nad budynkiem unosił się dym. Miała zostać także zaatakowana siedziba przedstawicielstwa rosyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Na miejsce przybyli strażacy i służby ratownicze. Rosyjskie władze nie komentują tych informacji.
Zdaniem ukraińskiego eksperta wojskowego Ołeksandra Musijenki, wydarzenia w obwodzie biełgorodzkim pokazują, że Rosja ma problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa na swoim terytorium. Jak podkreśla, Rosja wysłała tyle wojska na wojnę na terytorium Ukrainy, ale u siebie w domu nie może zagwarantować bezpieczeństwa. Ekspert dodaje, że to jest charakterystyczne dla Rosji - wiele pokazowych działań skierowanych na zewnątrz, a wewnątrz kraju wiele problemów, które nie są rozwiązane.
Antyputinowskie oddziały ochotnicze walczące po stronie Ukrainy zapowiadają, że będą prowadzić działania zbrojne na terenie Rosji, aby doprowadzić do obalenia reżimu Władimira Putina. Ostatniej doby, jak informuje ukraiński Sztab Generalny, na wschodnim froncie - głównie w Donbasie, doszło do około 40 starć z Rosjanami. Najbardziej napięta sytuacja panuje w Bachmucie. Tam Rosjanie zajęli niemal całe miasto, ale jednocześnie to Ukraińcy nacierają na flankach i próbują otoczyć wroga.