Estońskie władze robią wyjątek w kwestii sankcji nałożonych na obywateli Rosji i Białorusi, którzy przebywają na terytorium Estonii. Chodzi o lekarzy, naukowców i studentów z tych państw, którzy dzięki temu będą mieli szansę ubiegać się tam o status rezydenta.
Rząd w Tallinie postanowił wyłączyć z reżimu sankcyjnego osoby, które przebywają w Estonii legalnie i przybyły tam jeszcze przed rosyjską agresją na Ukrainę. Obywatele Rosji i Białorusi muszą m.in. potwierdzić znajomość języka estońskiego poprzez przedstawienie odpowiednich certyfikatów. Decyzja władz Estonii nie oznacza jednak automatycznego zezwolenia na pobyt. Każdy wniosek ma być rozpatrywany osobno i oceniany, czy są podstawy ku temu, aby dana osoba mogła przebywać w tym państwie. Portal estońskiego nadawcy publicznego ERR napisał, że między 2022 a 2023 rokiem w Estonii zarejestrowanych było dziesięciu lekarzy z Rosji i dziewięciu z Białorusi. Na uczelniach z kolei studiuje w sumie blisko 300 obywateli rosyjskich i białoruskich. W tym przypadku wyjątek ma dotyczyć około osiemdziesięciu osób, które kończą estoński program nauczania.
Trzy dni wcześniej, w poniedziałek 15 maja premierka Estonii Kaja Kallas na Szczycie Demokracji w Kopenhadze powiedziała, że "naród rosyjski również ponosi odpowiedzialność" ws. rosyjskiej agresji. Premierka powiedziała, że większość wolnego świata nieuchronnie koncentruje się na pomocy Ukrainie. - Agresor musi zostać pokonany na polu bitwy, ale Rosja prowadzi również wojnę przeciwko naszym demokracjom - wojnę energetyczną, wojnę informacyjną i cyberwojnę - mówiła. - My w Estonii od dawna jesteśmy świadomi hybrydowej taktyki Rosji. Próbują oni wpływać na wybory polityczne i społeczne oraz podważać zaufanie w wolnych społeczeństwach. I nie tylko wewnątrz, ale także zaufanie między krajami - jednym z długoterminowych celów Rosji jest również podważenie jedności między sojusznikami - powiedziała premierka.
Kallas podkreśliła, że międzynarodowe podejście do Rosji musi pozostać stanowcze i długoterminowe. - Nie powinniśmy wierzyć w dobrą wolę jawnego agresora i zimnokrwistego zbrodniarza wojennego. Rosja jest pariasem, który musi być izolowany. Nie ma miejsca na flirtowanie z ideą powrotu do zwykłego biznesu z Rosją. Nasza wspólna presja na Rosję musi rosnąć, a nie maleć - powiedziała.
- Musimy pokazać Rosji, że nie może ona prześcignąć Ukrainy i wolnego świata pod względem gospodarczym - powiedziała szefowa estońskiego rządu dodając, że aby pokój w Europie mógł trwać, potrzebna jest odpowiedzialność, bez której rosyjski cykl przemocy nigdy się nie zatrzyma. - To nie jest tylko wojna Putina. Naród rosyjski również ponosi odpowiedzialność - tak długo, jak ekspansja terytorialna jest uważana w Rosji za cnotę, a utrata życia ludzkiego jest akceptowalnym skutkiem ubocznym, agresja Rosji prędzej czy później powróci i nie będzie trwałego pokoju w Europie - stwierdziła Kallas.